26 Wrz 2018, 20:32
Witam, posiadam malacza z 2000r ELX z tym badziewnym elektronicznym zapłonem. Mówię od razu że to początek mojej historii z tymi pojazdami i wcześniej zbytnio styczności z tymi silnikami nie miałem. A autko kupilem za przystępne pieniążki w celach kolekcjonerskich. Zaraz po kupnie (ok dobre 0,5 roku temu) malaczek miał tylko problem w sensie, że podczas jazdy potrafiło mu odciac zapłon. Trzeba było wylaczyc stacyjke i ponownie ja wlaczyc, bo jeśli tak nie zrobiłem to mogłem kręcic do woli i zero reakcji. O tym problemie byłem poinformowany zaraz przed kupnem. Lecz problem występował raczej jednorazowo gdy silnik był zimny, w skrócie mówiąc - dało się jeździć. Auto stało ostatnio z kilka mscy ponieważ nie byłem w PL, wczoraj chciałem sobie w koncu nim trochę pojeździć ale czerwony demon bardzo mnie zaskoczył. Na zimnym silniku odpala i trzyma obroty bez większych problemów. Ale jak się trochę nagrzeje to lubi zgasnąć, i potem bez dodania chociaż ćwiartki gazu nie odpali (będzie próbował jedynie) Jak odpali to czasami nawet sobie strzeli kilka razy, i czasami gdy próbuję dac gaz do spodu to lekko przerywa i się dopiero wkręca (choc nie zawsze) albo normalnie się wkręci prawie do spodu i wtedy dopiero falują te obroty (slychac ze silnik moze bardziej sie wkrecic ale faluje) przeważnie jak przygazuję chociaż do połowy i puszczę to przy spadku obrotów zgaśnie, nie złapie już niskich.
Nawet zdarzy się że na biegu jałowym jest wszystko ok wkręca się i wszystko gra, ale jak tylko wbiję bieg i przejadę kilka metrów na pół gazu to auto zdycha (tak jakbym odciął zapłon|) i tak w kółko. Da się jeździć ale tylko jak kubica Gaz - Sandał Podłoga i następny bieg. Wyczyściłem dzisiaj filtr powietrza i te przeloty co są, świece kolor czarny, zalewa ? nic zbytnio więcej nie grzebałem bo nie miałem czasu, w nast tygodniu dalej wyjezdzam z pl. Moze ktos z was jest maluchowym weteranem i wie o co chodzi ?