16 Paź 2014, 14:01
Witam, w moim Tico od kupna były problemy z ładowaniem (akumulator dobry na 100%). Przez zarżnięty rozrusznik padał po2 tygodniach. Po naprawieniu go jeździł dobrze, aż nagle zaczęła się żarzyć lampka ładowania. Aku zdechł wtedy po 2 dniach, następnie naładowałem go profesjonalnym prostownikiem i chodził cały miesiąc bez problemów przy rozruchu, aż do dnia gdy oddałem go do dobrego, zaufanego mechanika. Miał wymienić czujnik wiatraka chłodnicy, zrobił ale powiedział że nie mam ładowania. Kiedy przyjechałem po auto okazało się, że to kable się poluzowały, ale mówił że i tak za słabo ładuje. I to fakt, jak sprawdzałem to na max obrotach miał 14V (sprawdzałem na aku), a po włączeniu wszystkiego i daniu mu gazu jakieś 13-13,3V. Pasek klinowy dobry. Po 20km od wyjechania od mechanika znowu zaczęła się świecić lampka ładowania. We wtorek rano padł aku, byłem 50km od domu i była konieczność dojechania do niego. Odpaliłem na pych, jadę 20 na godzinę, jedynka, gaz w podłodze, włączone światła i gaśnie, po wyłączeniu świateł od razu palił gumę. W końcu przestał gasnać (lampka wariowała), coś zaczęło stukać aż do dźwięku wybuchu, od niego już nie zwalniał i miał normalne osiągi. W trakcie jazdy lampka gasła/żarzyła/świeciła się, a światłą świeciły albo na 20/30m do przodu, albo wcale, trzeba było albo go dodawaniem gazu trząść żeby załapało albo dać mu max obroty na luzie. W tej chwili auto unieruchomione. Zastanawia mnie, czy jestem w stanie sam wymienić alternator (nigdy nie grzebałem w nim poza wyjmowaniem akumulatora, więc bez instrukcji z ilustracjami d..a, bo nawet nie wiem gdzie jest altek), czy bez mechanika się nie obejdzie?