REKLAMA
Witam wszystkich.
Szukam "nowego" auta, które będzie miało w sobie to coś, co sprawi, że nie będzie się chciało z niego wysiadać. Ma być szybkie nie tylko na prostym odcinku , ale także sprawnie pokonywać zakręty. Dobrze się prowadzić i oferować przyzwoity komfort. Dodam, że nie musi być duże, bo jeżdżę sam lub z jednym pasażerem. Moja aktualna Mazda MX-3 całkiem dobrze się sprawuje i jeździ mi się nią lepiej niż niejednym autem z podobnego segmentu. Ogólnie siedzi się nisko, a co za tym idzie środek ciężkości jest również nisko umiejscowiony, zawieszenie dość twarde, dobrze się trzyma w zakrętach i całkiem nieźle przyśpiesza.
Rocznie przejeżdżam jakieś 10-15 tys. kilometrów, miasto/trasa w proporcji ok. 70:30. Często robię dość krótkie odcinki po mieście, więc diesel raczej odpada. Spalanie to wiadomo - każdy chciałby jak najniższe, ale coś za coś, więc liczę się z tym, że wydam trochę więcej tankując. Zależy mi na wysokiej bezawaryjności, bo kilka razy w miesiącu pokonuję dłuższą trasę i nie chciałbym, aby auto mnie zawiodło.
Nie mam preferencji w kwestii napędu - aktualnie śmigam autem FWD, ale może to być też RWD (podobno przyjemniej się jeździ, choć ja nie miałem okazji jeździć czymś ciekawszym) lub AWD (tu pewnie tylko napęd załączany automatycznie poza Subaru?). Nie chcę auta oklepanego do bólu, więc np. BMW E36/E46 odpada, choć rzekomo jeździ się nimi fajnie. Odpadają też auta, z których po wypadku zostaje harmonijka.
Budżet to dość szeroki zakres, bo jak znajdę coś co mi się podoba za 15 tys. to kupię. Wstępnie patrzyłem np. na Volvo C70, Saab 9-3 II gen. (podobno tragiczne plastiki, które skrzypią), Lexusa IS300/GS300 (automat, którego wolałbym uniknąć) i Mercedesy (tu nie mam sprecyzowanego modelu, ale podobają mi się modele 3-drzwiowe) - wszystkie ww. auta mają wystarczające wyposażenie, a Lexus i Volvo bardzo fajny sprzęt grający, więc zaoszczędziłbym sporo pieniędzy.
Pozdrawiam,
B29
