22 Mar 2008, 15:37
Samochody produkowane na rynek polski są takie same jak na rynek europejski. Nie ma możliwości, żeby zawieszenie było wykonane gorzej, albo bardziej niedbale, itd.
Nie wiem skąd bierze się takie idiotyczne przekonanie, że dla polskich salonów robi się gorsze auta.
Jest jednak pewna prawidłowość, że samochody sprowadzone są zazwyczaj lepiej wyposażone (mają więcej bajerów: np. 6 poduszek zamiast 4, klimatronik, zamiast klimy manualnej, 4 el. szyby, zamiast dwóch, itd.). Wynika to z tego, że w Polsce nie ma tylu ludzi, żeby w salonie zamawiali auto z wieloma bajerami, bo generalnie nowe auta są drogie, a nowe auto z full opcją jest już kosmicznie drogie. Polacy nie są tak zamożni jak Niemcy i kupują auta z gorszym wyposażeniem. Dlatego na krajowym rynku wtórnym trudno znaleźć auto z full opcją. Łatwiej o takie auto za granicą.
Druga sprawa to sprowadzanie z zagranicy. Jeżeli jedziesz kupić auto na giełdę, auto jest na blachach tymczasowych, to kupujesz go od handlarza. A to już jest niebezpieczne. Handlarz zna się na autach i bardzo często jest to tak, że kupuje w Niemczech bity samochód, sprowadza go na lawecie do Polski, wyklepie byle jak, żeby tylko ładnie się prezentował i jako-tako jeździł i sprzedaje jako "igiełka, bezwypadkowy, zadbany, od pierwszego właściciela, serwisowany w ASO".
Jeżeli już kupować takie auto to od zaufanego sprzedawcy, albo samemu pojechać za granicę i kupić od osoby prywatnej, a nie na giełdzie, w komisie, itd.
Co do cen samochodów salonowych w Niemczech i Polsce. Niedawno porównywałem identyczne Audi A3 (ta sama wersja i silnik) na stronie niemieckiego dealera i polskiego. Różnica po przeliczeniu wg. obecnego kursu euro wyszła spora na korzyść auta z Niemiec. Jest tak dlatego, że ciągle spada euro i umacnia się złoty. Pytanie, czy warto jechać do Niemiec do salonu i tam kupić auto? Raczej nie bo dojdą opłaty celne, akcyza i wyjdzie drożej jak w polskim salonie.