Witam!
Mam problemy z układem hamulcowym w mojej mazdzie (323f, 1.8, 1995r). Od jakiegoś czasu przy wyhamowywaniu do 0 słyszałem piski. Wczoraj podczas jazdy również słyszałem piszczenie z tym, że nie było to popiskiwanie tylko przy zatrzymywaniu się lecz również podczas normalnej jazdy. Jako, że byłem wtedy w trasie musiałem wracać do domu mimo wszystko. Kilka km przed metą podczas hamowania usłyszałem straszliwe charczenie w [jakim?] kole, który powtarzał się przy każdym naciśnięciu pedału hamulca. Identyczny odgłos wydawany był przy naciągnięciu hamulca ręcznego. Na szczęście udało mi się dojechać do domu praktycznie bez używania hamulca (za wyjątkiem może 2-3 zwolnień). Podczas skrętu w prawo również było słyszalne delikatne charczenie. Z mechaniki jestem zielony, ale wydaje mi się, że mam do wymiany szczęki hamulcowe – mam rację? Podczas tej feralnej podróży dwukrotnie spalił mi się bezpiecznik od oświetlenia w kabinie. Może być między tym jakiś związek czy to czysty przypadek? Do tej pory auto chodziło bez zarzutu. O ile pogoda pozwoli mam zamiar dzisiaj odkręcić koło i zobaczyć w jakim stanie są szczęki, ale martwię się tymi bezpiecznikami.
Dodam jeszcze, że wyhamować samochód jeszcze mogłem, ale hamulce działały bardzo słabo. Wydaje mi się, że siła hamowania jest większa z przodu. Skąd zatem tak znaczne osłabienie siły hamowania skoro charczenie dobiegało z tylnego koła? Poziomu płynu w trakcie jazdy nie skontrolowałem, ale nie świeciła mi
kontrolka więc powinien być ok. Nie odczułem też żeby mnie znosiło, w którąś stronę przy hamowaniu.