23 Paź 2006, 16:51
Przede wszystkim witam, jestem tu pierwszy raz, mam na imię Karol (Vin), jeżdżę Chryslerem Voyagerem 3.0 V6, rocznik 1990, z zawodu jestem mechanikiem, jednak na co dzień zajmuję się czymś innym. Historia, zabytkowe meble, zegary, fotografia, etc...
Tyle w skrócie o mnie, a teraz do rzeczy. Chryslerem Voyagerem jeżdżę od pół roku, przejechałem nim około 5 tys. km, może to mało, ale sądzę że mogę już coś o nim powiedzieć. Kupiłem dobry egzemplarz, z przebiegiem 180tys. km, jeżdżono nim raczej spokojnie, choć ostatni kierowca, kobieta (bez uprzedzeń w żadnym wypadku), rozdarła mu lewy bok, niczym puszkę otwieraczem do konserw. Blacharz był przerażony, ale zrobił. Przy okazji miałem okazję poznać ceny części. Na jednym z serwisów aukcyjnych drzwi kupiłem za 90zł, boczki (blachy) przeciętnie po 150, sprężyny gazowe do klapy bagażnika po 40zł/szt... Orientowałem się też w cenach innych części, takich jak przeguby, amortyzatory itp, choć na razie dzięki Bogu nie są mi potrzebne. Duże ceny części do pojazdów amerykańskich, to chyba mit.
Mitem okazało się też zużycie paliwa. Sprawdziłem bardzo dokładnie: Zużycie benzyny "na trasie" to 10,7l/100km, natomiast LPG 11,4l/100km. Ponieważ instalację gazową założyłem całkiem niedawno, więc jeżdżę teraz głównie na gazie, toteż zużycie w mieście sprawdziłem tylko na tym paliwie. Wyniosło 14,8l/100km, a dodam że było to miasto duże i zatłoczone. W ogóle drażnią mnie ludzie, którzy "jeździli" takim samochodem i żadną miarą nie dadzą się przekonać, że pali mniej niż 20l. Byłem nim w długiej podróży (3000km za jednym zamachem), i jestem po prostu zachwycony. NAJwygodniejszy na świecie, w ogóle nie chce się z niego wysiadać, szybki, choć chcąc utrzymać spalanie na podanym przeze mnie poziomie, nie należy przekraczać 130km/h, kopyto wprost niesamowite, a automatyczna skrzynia zmienia biegi dużo lepiej niż ja, więc ją bardzo polubiłem. Zresztą w jeździe miejskiej jest po prostu nieoceniona. No i żadnych, tfu tfu, usterek. Myślę, że będę z niego zadowolony. Bardzo zadowolony... Opinie o japońskim silniku? nie zgadzam się z nimi. Japończycy, zwłaszcza firma "Mitsubishi" zawsze robili silniki, które swoją trwałością wyczerpują cierpliwość najbardziej zawziętych użytkowników. Miałem w rodzinie dwa samochody tej firmy, Galanta i Sapporo, i w obydwóch silniki miały ponad 500tys. km przebiegu, nic więc dziwnego że przeżyły karoserie, w których pracowały. Nie widzę więc powodu dlaczego Amerykanom miało by "some thing" nie wyjść z tym silnikiem w Voyagerze... Na razie tyle, Pozdrawiam.