Dziękuję za zainteresowanie.
Doprecyzuję, bo chyba część z Was chyba nie do końca mnie zrozumiała. Ja szukam samochodu, którym będę mógł normalnie jeździć, a nie klasyka do trzymania w garażu pod kocem. Dlatego chciałbym celować w coś, co już straciło na wartości, ale nadal jest fajnym autkiem, które po zainwestowaniu w nie zastrzyku gotówki będzie w idealnym stanie znacznie ponad średnią dla tego modelu, bądź rocznika.
Zdaję sobie sprawę, że zainwestowanej w dopracowanie auta kasy nie odzyskam, ale to nie problem. Ono ma być idealnie sprawne i traktuję to jako koszt użytkowania. Zresztą dlatego wybieram prostsze konstrukcje, wtedy nie są to tak wielkie pieniądze kwotowo, choć nadal spore, jeśli liczymy w stosunku do wartości auta. Spodziewam się, że kupione za 12tys. pochłonie drugie 12tys. na przywrócenie to stanu idealnego, ale będę sobie jeździł ciekawym samochodem i nadal te przykładowe 12tys. to mniej, niż 3 lata ubezpieczenia, które płaciłem za nowy samochód.
Wiem, że taxi i wypożyczalnia wychodzi taniej, ale kupuję, bo lubię mieć swój bez obostrzeń wypożyczalni, głupich limitów kilometrów. Korzystałem z wynajmu i bardzo tego nie lubię. To jest ostateczność i w Polsce bardzo droga.
Dlatego chce kupić auto, na którym nie stracę jakoś dużo, ale jednocześnie będę odczuwał radość z jazdy nim. Nie może być za stare, bo nie oszukujmy się, samochody nie są wieczne i po prostu jest pewien okres, kiedy fajne egzemplarze powinny trafić na spokojną emeryturę do ciepłego garażu, gdzie będą dopieszczane i będą zyskiwać na wartości.
Kolejna sprawa, na BMW serii 7 to mnie nie stać. Wiem, ile kosztuje utrzymanie takiego auta i nie zamierzam się na to porywać, bo tylko bym się zniechęcił do marki. To już bardzo wiekowy samochód i tam trzeba dużo kasy wsadzić, a oryginalne elementy swoje kosztują. W ogóle to BMW jest za tanie jak na ideał, a za drogie jak na handlarza.
Zaznaczę też, że auto raczej będzie stać na zewnątrz, bo nie mam garażu, więc zbyt stare odpadają, bo to będzie wieczna walka z korozją, którą w końcu przegram. Zbyt nowego też szkoda. Dlatego celuję w coś pośrodku. Myślę, że bardzo rozsądnie z mojej strony byłoby kupić auto z bardzo dużym przebiegiem, ale nie po dzwonie. Wymienię zużyte rzeczy i tyle, a przy moich przebiegach, to silnik po wymianie niezbędnych drobiazgów jeszcze sporo pożyje. Może to najlepszy trop?
Auta które podałem są zupełnie różne, ale nawet z tych kompaktów, to chodzi o te mocniejsze wersje. Dlatego Focus ST, Corolla T-sport, a Mazda 2.3. Wtedy już nie są takie zwyczajne.
No i najważniejsze - ja chcę auto do jazdy, a nie "still project".