Masz rację. Uczą przebrnąć przez egzamin. Szkoda, że i na samym egzaminie nie sprawdzają predyspozycji kierowcy, a jedynie umiejętność poruszania się wg. wytycznych.
Ja np. do tej pory słabo czuję się w jeździe pomiędzy pachołkami
![Smile :)]()
.
Jednak w ruchu radzę sobie jakoś. Nie miałem do tej pory stłuczki, czy nawet nie zarysowałem auta.
Pewne nawyki wyniosłem ze szkolenia teoretycznego. Do dziś pamiętam pewne regułki znaków, czy przepisów.
2 lata temu uprawnienia uzyskała moja mama. Kobitka po pięćdziesiątce. Pamiętam jakie problemy miała z przyswojeniem sobie testów.
Wtedy w domu my( 3 chłopa - tata kierowca zawodowy od 35 lat) staraliśmy się jej wytłumaczyć , że nie ważne jest wykucie na pamięć testów, a zrozumienie zasad o które chodzi w konkretnych pytaniach. W pewnych sprawach to podejście pomogło.
A i tak ma do tej pory problemy ze zrozumieniem pewnych rzeczy na drodze. Sama powolutku jak to się mówi jedzie. Gorzej gdy musi jechać z kimś.
Z okna kuchni mam podgląd na niewielki placyk manewrowy pobliskiej szkoły jazdy. Oj jak ludzie się tam męczą. Próbują ślepo wykonywać zalecenia instruktorów. Jeżdżą na pamięć, broń Boże nacisnąć na gaz bo za dużo spali, nie hamować ostro, bo hamulce się zużywają.
Chyba nie tędy droga. Nie rozwijana jest naturalna umiejętność zachowania się w samochodzie. Czemu nie pozwolić takiemu kursantowi poczuć samochodu?. Pojechał by z instruktorem na jakiś wolny od ruchu plac i niech poćwiczy rozpędzanie, hamowanie delikatne, awaryjne, w zakręcie. Niech zobaczy jak auto się zachowuje w slalomie?
Myślę, że dało by to więcej korzyści. A dopiero po tym uczyć go tego parkowania. Po sprawdzeniu kursanta na takim placu przy pewnych manewrach na wyczucie pozwolić mu na poruszanie się w ruchu miejskim. I też niech sam myśli. Nie łapać za kierownicę i zmieniać biegi za niego. A jak nie potrafi, to dalej na zamknie ty plac i niech ćwiczy zmiany biegów i chwyty kierownicy.
Dla czego uparcie ćwiczona jest ciągle od kilkunastu lat jazda po łuku? Czy nie lepiej nauczyć takiego poruszania się po znanych z kursów na motocykl ósemkach? Będzie sobie radził ze slalomem i ósemką, do tego nauczy się zmiany biegów , to i pojedzie bez problemów w ruchu miejskim.
Ot takie moje przemyślenia. Bardziej ufałbym na drodze kierowcy myślącemu, a nie takiemu co ma wykute na pamięć manewry zawracania i parkowania. Jak myśli na drodze i na kursie zaznał zachowania auta podczas awaryjnego hamowania to będzie wiedział, że trzeba jechać ostrożnie.
Bałem się i nadal mam obawy co do aut na "F". Jednak HDI rekompensuje te obawy.