REKLAMA
W ostatnim czasie wielu kierowców otrzymuje mandaty od GITD za przekroczenie prędkości zarejestrowane przez fotoradar. I nic w tym dziwnego by nie było, gdyby nie to, że niektóre są...fałszywe. Tzn. kierowca owszem, popełnił wykroczenie, które zarejestrował fotoradar, ale konto podane na owym mandacie jest fałszywe i wcale nie nalezy do GITD tylko do oszusta. I to na jego konto wpływają pieniądze wpłacane przez kierowców, którzy myślą, że płacą mandat ITD. Zazwyczaj są to mandaty opiewające na kwotę 100 lub 200 zł. Ale to nie jeden problem. Drugi to ten, że jak ktoś wpłacił oszustowi pieniądze za mandat, to ten prawdziwy i tak będzie musiał zapłacić...
W jaki sposób można odróżnic prawdziwy mandat od fałszywego :
- w fałszywym piśmie nie ma informacji, o ile kierowca przekroczył prędkość
- logo ITD troszkę różni się od prawdziwego, więc najlepiej porównać je z prawdziwym logo, chociażby tym, na stronie internetowej ITD
Tak wygląda prawdziwy mandat:
1. Nazwa instytucji wraz z dokładnym adresem
2. Numer konta. Na każdym mandacie jest co prawda inne, ale różni się jedynie dwoma pierwszymi i ostatnimi 16 cyframi. Środek, czyli numer rozliczeniowy jednostki zawsze jest taki sam: 1010 0055. Jeśli nie znajdziemy więc takiej kombinacji cyfr, mandat może być fałszywy.
3. Podstawa prawna i wysokość należnego mandatu
4. Pieczęć z godłem jest wyraźnie wypukła, wykonana technologią suchego stempla
5. Szczegółowy opis wykroczenia, za które ukarano nas mandatem i kwalifikacja prawna
6. Do mandatu dołączone jest dwukartkowe oświadczenie do wypełnienia: czy kierowca prowadził samochód, czy też prowadził kto inny albo czy odmawia przyjęcia mandatu.
Jeżeli ktoś ma wątpliwości, czy mandat jest fałszywy czy prawdziwy, to może zadzwonić na infolinię GITD – (22) 220 45 00 od poniedziałku do piątku między 8 a 18.
Prokuratura bierze pod uwagę dwie możliwości - że w inspektoracie jest "kret" albo ktoś włamał się do systemu komputerowego z informacją o kierowcach łamiących przepisy. Tę drugą możliwość wyklucza jednak fakt, że całkiem niedawno Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych kontrolował ten system, a kontrola wykazała, że jest to bardzo dobry system, odpowiednio chroniony.Dlatego uważamy, że w przypadku fałszerza mandatów musiało dojść do kradzieży danych przez kogoś z wewnątrz, kto miał do nich bezpośredni dostęp – mówi rzeczniczka GIODO Małgorzata Kałużyńska–Jasak - musieli mieć kogoś w środku, bo mieli dokładne dane osób, którze rzeczywiście zostały przyłapane na przekraczaniu prędkości – potwierdza nam osoba znająca szczegóły śledztwa.