Słuchajcie mam dość spory problem. Mam wrażenie, że dni silnika w moim cc dobiegły końca.
Od pewnego czasu, miał kłopoty z odpalaniem na ciepłym silniku, na zimnym palił na dotyk. Przez ostatni tydzień coraz głośniej pracował. Wczoraj, zimny silnik, odpaliłem i jadę, nic się nie jedzie po około 10 km, zabłysła się
kontrolka ładowania. Myślałem ze to taki jednorazowy "wybryk". Chwile później znowu tylko już dłużej się świeciła. W końcu byłem zmuszony się zatrzymać bo już był kompletny brak ładowania (było widać do światłach). Zjechałem na parking, myślę sobie może się pasek od alternatora poluzował, albo sam alternator będzie do regeneracji, otwieram maskę patrze i szok.. Silnik "zarzygany" olejem. Nie miałem pojęcia co się stało, przez to ładowania nie miał bo pasek był cały w oleju i się ślizgał. No to mówię ładnie, nie pojadę dalej. Ale nic poczekałem chwile, plama oleju pod autem powiększa się. Odpalam go, o dziwo ciepły silnik odpalił od razu, ładowanie jest myślę sobie jadę, żeby tylko dojechać, przejechałem 5 km, i znowu brak ładowania i stoję. Po chwili chciałem zakręcić i odpalić ale już rozrusznik ani drgnie. Zostałem holowany. Chwilkę podładowałem akumulator, i myślę odpalę go znowu. Odpalił, ale bardzo chlapie olejem. w Ciągu tej trasy (20 km) "zgubił" oleju około pół litra.
Czego to może być przyczyna? Uszczelka pod głowica? czy coś gorszego?