<fiat>
Witam, mam taki problem. Żona wyjeżdżając z pracy przejechała może kilkanaście metrów po czym padł jej samochód. Nie mogła go ponownie odpalić. Wcześniej były z tym samochodem problemy. Prawdopodobnie gościu źle zamontował alarm, bo od tego czasu same zapalały się światła awaryjne podczas jazdy, z czasem coraz rzadziej, ale bywało też tak ,że kilka razy podczas stania w korku zagasiłem go i nie mogłem wogóle odpalić (po przekręceniu kluczyka, wszystkie
kontrolki działały, światła też, więc chyba akumulator był sprawny, ale nie było jakby kontaktu z silnikiem, bo żadnego głosu nie wydawał gdy próbowałem go odpalić, dopiero po 30 minutach "odpoczynku" odwiesił się, ale tym razem było coś innego bo słychać było typowe warczenie przy przekręcaniu silnika. Tak samo pewien mechanik powiedział mi, że jego poprzednik źle zamontował naprawioną głowice. Pasek rozrządu był niedawno nowo wstawiany.
..... no i gdy przyjechałem do żonki wziąłem ją na hol i żonka wtedy próbowała go odpalić ( a podobno tej sieny nie można odpalać na pych) i nic. To dzwonie do elektryka, by go obejrzał. Obejrzał i stwierdził, że się nie podejmuje naprawy i niech go naprawi ten co z***** mi elektrykę (ten od alarmu):P. to dzwonie do mechanika..... stwierdził, że poszedł pasek rozrządu i pękła głowica....
i teraz mam pytanie do was, czy ten pasek i głowica mogły paść od tego, że próbowaliśmy auto odpalać na "pych" ??????????? czy już to nie miało znaczenia, bo głowica i pasek padły już wtedy gdy zgasł jej samochód???
dodam jeszcze, że tydzień temu użyczyliśmy trochę prądu z akumulatora koledze, by odpalić jego auto.