Więc tak. Auto oglądałem, odwiedziłem Stację Diagnostyczną (gdzie pracuje ojciec mojego kolegi) i uznano, że warto brać. Silnik ma raczej nie więcej niż 188 tysięcy km i tak też chodzi. Auto wbrew pozorom zadbane, może sam wygląd zewnętrzny. Co do jego karoserii:
Pogięty pas przedni:
delikatna stłuczka, przy której nie poszła chłodnica ani światła. Została wygięta maska, którą wymieniono. Dolnej części nie ruszano, bo trzeba by było wymienić pół samochodu albo ją wyciąć i wspawać nową. Poodgina się żeby jako tako trzymało.
Rejestracje wyprostowałem.
Co do samego stanu zewnętrznego.
Lakier jest dość dobry, metalik, który jakoś strasznie nie zmatowiał. Wiem co to jest samochód za dwa tysiące. Korozja z tyłu na błotnikach i klapie, ale byłem tego świadomy przy zakupie. Poszukam na szrocie tylnej klapy, a błotniki odrestauruję reperaturkami. Reflektory domowym sposobem poustawiam, wbrew pozorom nie są jakoś strasznie krzywe (tzn przy pomiarze urządzeniem na SKP brakuje malutko). Diagnosta delikatnie go odgiął i powiedział, że w takiej pozycji jest on idealny i proponuje założyć kilkumilimetrowy dystans na wkręt, i wszystko będzie świetnie.
Co do znaczków forda, zostały one zdjęte, a dziury po mocowaniach są świetnie zakryte. Po prostu poprzedni właściciel tak wolał (niby).
Sama rama pojazdu jest w stanie nienaruszonym, więc większej kolizji nie było (no chyba że ktoś ją profesjonalnie wyprostował i tak nałożył lakier, że jest bez odcieni i w 100% jednolity. Ale to oczywiście niemożliwe).
Co do stanu technicznego:
Najbliższa przewidywana wymiana to przewody hamulcowe. Poza nimi na razie wg diagnosty nic się nie szykuje, ewentualnie dolać zagęszczacza do oleju. Wszystko jest w nim sprawne. Polecanoby mi to auto nawet, gdyby kosztowało 3 tysiące złotych.
No i te alufelgi
Więc przestrzegam Was przed sceptycznym patrzeniem na takie auta
Dziękuję i Pozdrawiam, Mariusz
![Wink ;)]()