14 Sty 2010, 12:34
Mam Poloneza z silnikiem Rovera, którego kupiłem od drugiego właściciela dokładnie 30 sierpnia 2004 roku. Do dziś dnia przejechałem nim prawie sto tysięcy km (98 kkm). Od razu po zakupie wstawiłem mu gaz (GasPol Jabłonna) - oparty na podzespołach Tomasetto (parownik, mikser, wielozawór w butli), elektronika polska (LechoLpg typ MiniLambda).
W samochodzie przez ten okres wymieniłem (oczywiście osobiście) - sworznie kulowe wahaczy (wszystkie), wspornik środkowego drążka kierowniczego, uszczelniacz na wyjściu ze skrzyni biegów, uszczelniacz wałka mostu napędowego, linkę hamulca ręcznego, tarcze hamulcowe (raz) i klocki (dwa razy), no i szczęki hamulcowe tylnego mostu.
We wnętrzu pojazdu wymieniłem tylko przełącznik dmuchawy bo stary wysiadł.
Z napraw w okolicach silnika robiłem mu tylko wymianę uszczelki pod głowicą (osobiście, bo jakże inaczej) w listopadzie 2006 a potem wymieniłem mostek prostowniczy i regulator napięcia w alternatorze (przebiło diody prostownicze).
Generalnie, na przestrzeni tych ponad pięciu lat zainwestowałem w ten samochód - w porównaniu do statystycznego użytkownika pojazdu w naszym kraju - marne grosze, może zebrałoby się z 600 - 700 PLN, które wydałem na części zamienne do niego, co daje jakieś sto parę złotych na rok.
Samochód ten ma do dziś dnia, jest całkowicie sprawny, a silnik Rovera jest mocny, oszczędny, trwały i niezawodny, a jego kultura pracy i osiągi deklasują klasyczne silniki Poloneza, które są niewiele zmodyfikowaną wersją włoskich jednostek z.. 1938 roku.
Szczera dyplomacja jest tak prawdziwa jak sucha woda albo drewniana stal. J. Stalin.