Kiedyś jadąc samochodem bez ABSu zobaczyłem, że na drogę wchodzi sarna. Odruchowo wcisnąłem hamulec, jednak nie do oporu, tylko tyle żeby nie zblokować kół (samochód ten miałem dobrze wyczuty, prędkość z jaką wtedy jechałem 60 - 70 km/h). Jednak podczas tego "odruchowego" hamowania nie wziąłem poprawki na śliską jezdnię (padał deszcz) i zablokowałem koła. Czując że zaczyna zarzucać mi tył, odpuściłem hamulec i wdusiłem jeszcze raz z mniejszą siłą. Gdybym miał ABS nie traciłbym czasu na odpuszczenie hamulce, co skróciło by drogę hamowania. W sarnę na szczęście nie uderzyłem
![Smile :)]()
.
Co do stwierdzenia w jednym z poprzednich postów, że ABS sprawdza się jedynie podczas hamowania na zakrętach. Otóż sprawdza się nie tylko w takich sytuacjach. Sprawdził by się w przypadku opisanym przeze mnie powyżej, pomaga, kiedy hamulce są zużyte i wszystkie koła nie hamują równomiernie, kiedy mamy nierównomiernie obciążony samochód lub kiedy mamy zbyt niskie ciśnienie w jednym z kół... Chyba nie bez powodu od jakiegoś czasu wszystkie nowe auta produkowane w Unii Europejskiej muszą standardowo być wyposażone w ABS.
A moja rada jest taka: widząc przed samochodem: śliską nawierzchnię, zakręt, skrzyżowanie, rowerzystę, ciągnik lub inne potencjalne zagrożenie, zmniejszyć prędkość zawczasu i w ten sposób uniknąć gwałtownego hamowania, bo jest ono zawsze niebezpieczne, bez względu na to, czy mamy ABS, czy nie.