Generalnie przepisy zabraniają holowania pojazdu z niepracującym silnikiem na holu giętkim, jeżeli pojazd holowany jest wyposażony w układ wspomagania siły hamowania działający tylko przy pracującym silniku...
Jeśli mechanik doradził Ci takie rozwiązanie o którym piszesz (pompowanie hamulca silnikiem ze zdjętymi kablami WN), to szybko zmień mechanika (jak Ci przeskoczy rozrząd na pasku to dopiero wtedy dowiesz się co to prawdziwy "zonk" w aucie)...
Kolejna rzecz (@Karson) - samochód osobowy nie jest przystosowany do założenia sztywnego holu - belki nie da się nigdzie przypiąć bez szkody dla auta...
Pozostają Ci dwa wyjścia: - wypożyczenie lawety (w Krakowie to koszt około 40 zł za dobę; chyba, że ktoś znajomy ma taką) albo jechać (wbrew przepisom!) na lince. Ale w drugim przypadku kierujący holownikiem na prawdę MUSI jechać płynnie i powoli (max 40 kmph, żadnego "pycenia", wyprzedzania, szarpania itp.), a Ty możesz sobie pomagać dohamowywać hamulcem ręcznym (pod warunkiem, że jest sprawny!).
No i oczywiście nie na awaryjnych, tylko trójkąt ostrzegawczy za tylną szybę (lub w innym dobrze widocznym dla innych kierujących za Tobą miejscu), przkręcona stacyjka (tak, żeby działały kierunkowskazy!) i (o tej porze roku) koniecznie światła (mogą być tylko pozycyjne).
I jeszcze jedno pytanie - skąd masz pewność, że zatarłeś motor (mechanik tak powiedział?)?!
Moim zdaniem tylko skończyły się pierścionki (brał dużo oleju) a teraz poszła Ci uszczelka pod głowicą... Fakt, że koszt naprawy to prawie to co dasz za drugi motor, ale jaką masz pewność, że ten "nowy" motor będzie w lepszym stanie?