Witam wszystkich.Mam problem,który objawowo miesci się w tytule tego wątku.
Może ktoś zechce mi coś poradzić i podzieli się swoimi obserwacjami
Samochód (honda civic 1,4 is 97r 3d) nie chce odpalić.
Problem zaskoczył mnie kilka dni temu i objawia sie następująco (przepraszam za absolutnie laicki opis):
Po przekręceniu kluczyka w stacyjce zapalają się
kontrolki , po czym gasną (i tak pewnie ma być) za wyjątkiem kontrolki z kluczykiem-to ponoć sygnalizacja immobilaizera (?),która nie gasnie tylko mruga. Oczywiście kiedy mruga po przekręceniu kluczyka nie dzieje się absolutnie nic, po prostu jakby nie było silnika.
Po kilku,a w gorszym przypadku kilkunastu próbach polegających na "kręceniu kluczykiem"...kontrolka gaśnie i samochód odpala bez zarzutu. Dzisiaj rano odpalił za pierwszym razem ale kiedy podjechałam do firmy i po zaparkowaniu ponownie próbowałam uruchomić auto - kontrolka z migającym kluczykiem przypomniała o sobie i próba startu spełzła na niczym.Dzwoniłam do serwisu hondy sugerują,że padł jakiś transponder i proponują wymianę immobilaizera za jakieś koszmarne pieniądze.
W międzyczasie odwiedziłam warsztat samochodowy, w którym mechanik zaproponował uruchomienie samochodu drugim kluczykiem-jako,że nie posiadam 2 kompletu ale mam kluczyk"matkę" - użyto tegoz kluczyka . Efektu nie było...więc mechanik stwierdził,że to nie wina kluczyka, a naprawą immo się nie zajmuje. Jeśli możecie mi coś podpowiedzieć, proszę o pomoc. Jesli to rzeczywiście transpondent czy jedynym lekarstwem jest inwestycja w nowy immobilaizer?Może da sie go jakos wyłączyć i ruszyć tym samochodem?
Z góry dziekuję za każdą dobrą radę
Pozdrawiam