Mam 3 auta i to już za dużo latania, stąd muszę wreszcie sprzedać to, do którego przestała mi się mieścić rodzina. Miałem sprzedać je już 5 lat temu ale pandemia, przeprowadzka z mieszkania do domu, remont, pożyczanie auta rodzinie i wieczna kolejka tematów na głowie, plus niepewność, czy nie będę musiał wrócić do codziennych kursów do pobliskiej metropolii zrobiła swoje.
Ale najpierw odrobinie o modelu ogółem, bo jest to bardzo wyjątkowy koncept. Jeśli kiedykolwiek kupowaliście auto, to pewnie mieliście w głowie listę życzeń: chciałbym, żeby było tanie, nowe, dobrze wyglądało, dobrze się prowadziło, ma być pojemne, ma się łatwo parkować, ma mieć zapas mocy który mnie nie zawiedzie, ma być niezawodne, żeby było fajnie wyposażone a no i ma mało palić. Mój teść kiedyś słusznie powiedział mi, że w takim razie muszę kupić kilka samochodów.
No dobra, ale jeśli nie mam pieniędzy na kilka aut ani czasu żeby wokół nich wszystkich biegać? No to są jeszcze kompromisy. Honda CR-Z to jest właśnie taki kompromis. Jest odpowiedzią na pytanie, jak zrobić auto z zacięciem sportowym, które będzie dyskretne, będzie mało palić, będzie trwałe i praktyczne. Za naciśnięciem przełącznika zmienia się z ekomuła (4.4L/100 to mój rekord, natomiast bratu wyszło to od razu i bez wysiłku) w żwawego, energicznego "pocinacza" (średnio 8L), rekomendowany tryb sport przy prędkościach autostradowych na tempomacie i przy w miarę płaskiej trasie to ok 7L/100. Tryby sport, normal i eco różnią się mapą benzynową oraz strategią doładowania silnikiem elektrycznym. W trybie sport priorytetyzowane jest maksymalne regenerowanie baterii hybrydowej oraz agresywna mapa benzynowa. Tryb eko maksymalnie drenuje baterię hybrydową i ma bardzo płaską mapę. Tryb normalny to coś pomiędzy.
CR-Z od innych aut hybrydowych różni się tym, że w razie awarii układu hybrydowego staje się po prostu normalnym autem z wolnossącym silnikiem bezynowym 1.5L i jedzie dalej. To dlatego, bo układ hybrydowy przenosi siły bezpośrednio do silnika, a nie na koła czy skrzynię biegów. Jest to w zasadzie ten sam system co w Honda Insight. Słyszałem tylko pojedyncze historie awarii odnośnie nowszych modeli, ale nie znam nikogo kogo spotkałaby taka przygoda.
Na rynku europejskim CR-Z występuje jeszcze w (awaryjnej i delikatnej) wersji CVT oraz w wersji 5 biegowej oraz nowszych rocznikach z baterią li-ion, której, zgodnie z moim stanem wiedzy, nie da się regenerować i która ma relatywnie słabą trwałość. Wszystkie egzemplarze mają ogromny jak na takie auto bagażnik, powiększany po złożeniu na płasko tylnej kanapy.
W przeciwieństwie do amerykańskiej wersji, mają one tylni "dwuosobowy" fotel. W cudzysłowiu, bo to jest raczej miejsce na bagaż lub dzieci, ze względu na ograniczenie miejsca na głowę i nogi. Niemniej, jeszcze rok temu mieściliśmy się w nim w czwórkę ze sporą ilością bagażu - córka lat 5 za kierowcą, syn lat 8 za pasażerem.
Fabrycznie auto w top (bez navi) wersji jest wyposażone w:
świetnie brzmiące audio z subwooferem w bagażniku (nie marnuje miejsca, bo jest częścią zabudowy)
światła do jazdy dziennej automatycznie przełączane na xenony (bez regulacji przy jakim poziomie światła, to w nowyszych wersjach)
szlany dach - zasłaniany, oczywiście
klimatyzację automatyczną
czujniki parkowania tylne
kontrolę trakcji, abs - wyłączane
tempomat
kierownicę multimedialną
zestaw głośnomówiący
czujnik deszczu
ambient light i specjalne trójwymiarowe cyfrowo-wskazówkowe zegary (są w każdej wersji)
skórzaną tapicerkę na przednich fotelach
podgrzewane przednie fotele
podgrzewane lusterka
kierunkowskazy w lusterkach
elektrycznie składane lusterka (nie z pilota i nie przy zamykaniu, przycisk)
antena "rekinek"
start/stop, automatycznie gasi silnik przy hamowaniu na luzie poniżej 34kmh, odpala po wbiciu biegów albo gdy akumulator wymaga doładowania albo gdy włączony jest nawiew na przednią szybę/manualne ustawienia wentylacji
6 stopniowa manualna skrzynia biegów
Ja własnoręcznie doposażyłem auto w radio na androidzie, moduł GPS wpięty prosto w radio oraz kamerę cofania. Wstawiłem odrobinę większy akumulator kwasowy w bardziej popularnym i tańszym rozmiarze. Zrobiłem też ładowarko/rozładowywarkę (z wentylatorem zewnętrznym do wymuszania wentylacji baterii na czas ładowania) do baterii hybrydowej oraz zamontowałem na stałe złącze służące do jej podłączania - po kilkudniowej sesji ładowania i rozładowania przywróciłem jej sporo pierwotnego wigoru, gdyż fabrycznie Honda nie balansuje naładowania poszczególnych ogniw.
Zdjęcia są stare! PIĘCIOLETNIE! Ale hola hola, pogoda okropna i zanim dojadę gdziekolwiek zrobić nowe, to auto będzie wyglądało jakbym go nie mył, na zdjęciach będzie ciemno i nieciekawie. Uroki zmian klimatycznych i jesiennej chlapy w lutym. Wrzucam teraz, ale postaram się zrobić nowe jak przyjdzie jakaś odwilż. Oto moja honda cr-z: Sprowadzona z Francji na początku 2018r. Mam ją od sierpnia 2018, kupiłem już zarejestrowaną w Polsce. W dużym skrócie, długo szukałem rocznika 10 lub 11, żeby mieć trwałą (choć słabszą) baterię hybrydową, top wersję wyposażenia (bez navi, po co to komu...) i chciałem, żeby auto było bezwypadkowe. Prawie mi się udało. Po zwiedzeniu szalonej liczby komisów, handlarzy udających osoby sprzedające prywatnie oraz zwykłych, uczciwych sprzedających ostatecznie skapitulowałem w temacie bezwypadkowości i w ruch poszły kamery inspekcyjne, mierniki lakieru i inne tego typu gadżety. Ostatecznie kupiłem egzemplarz powypadkowy, z odmalowanym i połatanym frontem. Poświęciłem sporo czasu na usunięcie różnego rodzaju kiepskiego naprawiania - odmalowałem oba plastikowe progi, przednie błotniki i zderzak, usuwając po drodze szpachlę i ogniska rdzy, naprawiając plastiki i wymieniając spinki i zatrzaski. (2 miesiące później okazało się, że dostałem lipny ruski klar i malowałem to wszystko drugi raz...)
Odkąd ją mam wydarzyły się następujące rzeczy
remont progów, przednich błotników i zderzaka, o którym już tu gdzieś wspominałem - mam z tego okresu zdjęcia z tym majdanem zdjętym, widać stan konstrukcji auta pod spodem i że kupiono egzemplarz fundamentalnie zdrowy
bo długim dniu w pracy nie chciała odpalić. Szybko stwierdziłem, że to wina słabego napięcia akumulatora kwasowego, zgasiłem i powyłączałem wszystko co się dało, uruchomiłem ponownie i auto wystartowało "na strzała". Tu ciekawostka, rozrusznik w CR-Z jest malutki, jak w maluchu i jest... nieużywany. Auto uruchamia elektronikę z kwasiaka, ale wykonuje rozruch przy użyciu baterii hybrydowej, co daje fantastyczną satysfakcję zimą. Tak czy inaczej, następnego dnia wymieniłem akumulator na nowy, przy okazji montując większy, w popularniejszym i tańszym rozmiarze
przy okazji łatania małego uszkodzenia przedniej szyby, skończyła mi się cierpliwość do szramy, którą brakiem zmiany wycieraczek spowodował francuz - wymieniłem przy okazji na atermiczną. Tak, mógłbym wypolerować, ale wtedy zniekształcałby akurat w polu widzenia. Mam gdzieś w archiwum zdjęcie z dnia wymiany oraz datę zakupu, żeby nie było potem głupiej dyskusji "wymienił pan bo wypadek"
mój przedemerytalny wujek punciakiem rozbił sarnę. Pożyczyłem mu hondę, to rozbił nieco za wysoki krawężnik. Szkody na przednim zderzaku lakiernicze, ale serce boli, bo pół roku wokół tego remontu latałem
miałem błąd kontroli trakcji - wymontowałem moduł, zregenerowałem we Wrocławiu, zamontowałem przy okazji płucząc układ hamulcowy i pieczołowicie go odpowietrzając
oryginalne siłowniki klapy bagażnika przestały trzymać, wstawiłem nowe
pęknięte szybki świateł przeciwmgielnych wymienione na nowe
nowe żarniki ksenonów
Auto ma 2 zestawy głośnomówiące, wbudowany i z radia. Problem w tym, że wbudowany zestaw, którym można sterować z kierownicy, to osobna linia audio, która była dynamicznie wmiksowywana przez radio fabryczne. Dałoby się to zrobić sprzętowo dość podobnie, ale stwierdziłem że zestaw z radia mi wystarczy, zwłaszcza że z kierownicy innym przyciskiem mogę odbierać i kończyć połączenia. Ponadto, to był bardzo denerwujący system, który programowało się głosowo i który losowo potrafił przełączyć się na francuski ; ].
Jak się tym jeździ? No, typowo "dupskiem po ziemi". Auto jest nisko i twardo zawieszone - teraz jest to mniejszy kłopot niż 20 lat temu. Fajnie dozuje hamulce i daje ogromny uśmiech na twarzy, czy wizualnie czy z codziennego użytkowania. Kamerka i lusterka dają świetną widoczność w tył, ksenony dobrą w nocy. Nie ma regulacji podbicia lędźwiowego, ale jest wygodne w długie trasy. 6 bieg można zapiąć przy 47 kmh, Można do niego napchać sporo bagażu ikea-style, a tylna kanapa ma złącza isofix. W upalne dni z uchyloną górną szybą klimatyzacja daje radę, ale bardzo ciężko pracuje. Auto w trybie sport ma dziwny, często zaskakujący moment obrotowy. Ten typ który przed chwilą wyprzedzał cię 160? Teraz pod górkę nie daje rady 110, a Ty spokojnie lewym pasem na tempomacie przepisowo 120, bo zetka ani zipnie. Auto jest absolutnie wyjątkowe - wyprodukowano ich na świecie bardzo mało i jak ktoś nie lubi mieć tego, co wszyscy, to to jest dobry typ. Jest też trochę wad. Wysokie progi spowalniające i krawężniki godzą prosto w serce. Potrafi jechać nieprzepisowo szybko, ale jest wtedy bardzo głośne i szybko drenuje niewielkie zapasy hybrydowe. Nie potrafi jechać tylko na prądzie, stąd nie jest tak fenomenalnie oszczędne jak konkurencja. Brakuje mu wentylowanych foteli, ale tego to brakuje większości aut. Ma relatywnie wąskie opony (rozmiar fabryczny), co oznacza pewne braki w bardzo agresywnych, szybkich zakrętach oraz ekstremalnych hamowaniach. Notorycznie piszczy oponami przy ruszaniu w czymkolwiek powyżej trybu eco. Ten problem jest nawet gorszy, gdy przyjdzie lód i śnieg, stąd dobre opony całoroczne to podstawa. W tych sytuacjach zawsze wbijałem też tryb eco i problem z głowy. Niska pozycja kierowcy i brak czujników z przodu powoduje, że czasami trudno ocenić ile zostało miejsca. Jak to w niskim, dwudrzwiowym coupe, drzwi są bardzo długie! Otwieranie ich na ciasnych miejscach parkinowych byłoby trudne, ale na szczęście samochód jest raczej z kategorii wąskich. Widoczność przez klapę bagażnika jest bardzo słaba, a okienka tylnich pasażerów to malutkie trójkąciki.
Wizualnie felgi są już raczej brzydkie, nawet jeśli równe i technicznie sprawne. Jeśli ktoś się uprze, to wymiana nie wypali wielkiej dziury w portfelu, bo to 16tki. W paru miejscach ma odpryski. Kierownica i gałka zmiany biegów są do obszycia. Francuz jak auto rozbił, to sfrustrowany porysował czymś (chyba kluczykiem?) jedną z szyb zegarów. Jest to słabo widocznie i w niczym nie przeszkadza. Żółkną przeźroczyste przyciski (303 Marine Aerospace Protectant spowolnił ten proces, ale nic nie wygra z naturą). A paru miejscach tapicerka fotela jest naprawiana (chyba lakierem? nie moja robota, ale wygląda to dobrze i trzyma się). Na tylniej kanapie jest lekka biała plama od chemii samochodowej, którą wrzucił tam mechanik i trochę jej wyciekło. Auto ma już ponad 100 tys, więc pewnego dnia do wymiany będą elementy zawieszenia, sprzęgła i skrzyni biegów, jednak do tego dnia jeszcze daleko. Silnik sprawny, pracuje równo. Przedni zderzak nie jest idealnie spasowany pod jednym z reflektorów, co pododuje kiepskie spasowanie jednej z osłon kół. Wypada mu wgłąb część zatrzasków maskownicy chłodnicy (jedno z mocowań na śrubę jest urwane, chciałem to naprawiać ale szkoda mi znowu demontować zderzach). Ma też w 2 miejsach uszkodzenia powłoki lakierniczej. Niedługo pora wymienić opony, obecne Nokian Seasonproof są z 2021 - bieżnik ok, ale guma nie jest wieczna. Środkowe lusterko ma skorodowaną na krawędziach warstwę odbijającą, ale nie wymieniam, bo dalej spełnia swoje zadanie. Reflektory można by zregenerować, ponieważ po latach trochę już zmatowiały.
Mam do niego oprócz zrobionej własnoręcznie ładowarki osłonę katalizatora, którą miałem wymieniać, ale nie chcę ciąć rury układu wydechowego; dywaniki materiałowe oryginalne, których nie używam, bo wstawiłem dedykowane gumowe przód/tył oraz 2 komplety kluczyków i papiery.
Uwielbiam to auto. Gdybym miał więcej czasu i mniej obowiązków, trzymałbym je dalej. Służy mi wiernie, cieszy mnie jego widok i uczucie, które daje mi w jeździe. Moje dzieci absolutnie je uwielbiają i mają z nim mnóstwo dobrych wspomnień. Mam 2013 RAV4 w benzynie 2.0 która jest totalnie nudna i pospolita. No i mam GMC Savanę 2006, która powoli zaczyna przygotowywać się na wypełnienie pustki w sercu, którą zostawi mi moja Honda. We Wrocławiu czasami widuję czarną i białą, zawsze w tych samych miejscach - gdy widuję się z kierowcami zawsze się pozdrawiamy i wiem, skąd ten uśmiech na ich twarzach.
Na tą chwilę auto jest sprawne i gotowe do drogi. Przejechało jakieś 130kkm, na moje warte jest jakieś 28 tys. VIN: JHMZF1360BS207381
Zalety korzystania z serwisów do weryfikacji historii pojazdu Rynek samochodów używanych mimo swojego wieku nadal jest pełen rozmaitych patologii i zagrożeń czyhających na nabywców. W tym świecie zasada ograniczonego zaufania jest podstawą przetrwania bez strat finansowych ...
Drogi użytkowniku, aby dalej móc dostarczać Ci coraz lepszej jakości treści którymi możesz być zainteresowany powinieneś przejść do ustawień prywatności i tam skonfigurować swoje zgody w celu dopasowania treści marketingowych do Twojego zachowania. Pamiętaj! Dzięki reklamom możemy finansować rozwój naszej strony, a Ty w zamian otrzymujesz do niej bezpłatny dostęp.