Witam,
W zeszłym tygodniu ślepa idiotka skasowała lewą stronę mojej ścierki. Jest to moja pierwsza kolizja, na miejscu była policja, Pani dostała mandat. Szkodę zgłosiłem, poprosiłem o rozliczenie bez fakturowe (ich mechanik i ich wypożyczalnia). Czekamy teraz na oględziny rzeczoznawcy. Obawiam się, że rzeczoznawca stwierdzi, że naprawa przekracza wartość auta. Sierra z 93, więc pewnie wyceni na 3000... a do zrobienia jest przedni zderzak, lewa lampa przednia, nadkole lewe przednie, i wahacz. Więc pewnie wrak wycenią na 1500 i 1500 mi oddadzą... Jak bronić się przed takim zakończeniem sprawy ? Egzemplarz był w świetnym stanie, autentyczne 83k przebiegu, dwa tygodnie temu robiłem remont generalny - hamulce, tarcze, rozrząd, sprzęgło, płyny, wachacze, rozrusznik, amortyzatory... Doprowadzenie auta do stanu przed z wypadku kosztowało mnie włącznie z zakupem (marzec) 7 tys. zł. Przypuszczam, że naprawa to około 2 tys. o ile to nie ośka, podobny zderzak nie łatwo znaleźć. Co robić
Pozdrawiam,
Dzięki