Skoro założyłem dział o konsekwencjach to nie będę tego robił ponownie i napiszę o tym tutaj.Wyobraźcie sobie taką trochę dziwną sytuację, której byłem świadkiem
Jedzie autobus, który może nie jest zapchany ale niektórzy ludzie stoją.Autobus nie jedzie zbyt szybko, jak to w ruchu miejskim.Samochód (Opel Astra) chce włączyć się do ruchu przed tym autobusem i sygnalizuje ten manewr oczywiście kierunkowskazem, więc autobus zwolnił, żeby ów samochód mógł wjechać przed niego ale kierowca Opla uznał (chyba), że autobus nie zwolnił na tyle, żeby on mógł wjechać przed niego(poprostu się niezrozumieli), więc kierowca autobusu widząc, że Opel mimo kierunkowskazu stoi i nie wjeżdza to autobus wtedy ruszył, ale niestety Opel również ruszył w tym samym momencie (nieporozumienie).Kierowca by uniknąć kolizji zachamował baaardzo gwałtownie i ludzie w tym autobusie się straaasznie potukli, jedna baba dużego wzrostu i wagi przywaliła małe dziecko, ale na szczęście wszyscy z tego wyszli cało.Może to troche dziwna sytuacja, ale tu nasuwa się moje pytanie: Jeżeli nie daj Boże ktoś by zginął na przykład uderzając mocno głową w krzeslo,albo na przykład ta straszna baba przywalając to dziecko zabiła by je, to kto wtedy ponosi konsekwencje za ten wypadek?