qki007 napisał(a):Witam!
Jest to mój pierwszy post i zarazem wyda się pewnie banalny.
Przesiadam się z 1,1 litrowej benzyny 60 KM i kupuję swojego pierwszego diesla 2,4 JTD 175KM i z tego co się naczytałem powinienem:
(...)
Jak to zrobić żeby było najzdrowiej dla jednostki?
Muszę mieć jakieś podstawy teoretyczne żeby potem dobrze je zrealizować w praktyce - z czasem się nauczę ale teraz proszę Was o pomoc
.
Nie wiem czy akurat moje podejście jest właściwe, ale ja go stosuję od chwili kiedy kupiłem samochód z silnikiem diesla i stosować będę nadal
Przekręcasz kluczyk i sprawdzasz czy zgasła lampka sygnalizująca załączenie świec żarowych - symbolizuje ją pozioma spiralka (przynajmniej w moim samochodzie).
Tuż po zgaśnięciu tej lampki uruchamiasz samochód i ruszasz. Szkoły są różne - jedni sygerują aby rozgrzewać silnik na postuju (np, skrobiąc szyby) inni aby ruszać od razu. Ja osobiście ruszam, ponieważ w trakcie mrozu konia z rzędem temu kto doczeka rozgrzania silnika diesla (wolno się skubaniec nagrzewa przy silniejszych mrozach), a w czasie jazdy prces ten jest zdecydowanie szybszy.
Pierwsze kilometry jedziesz bez szarżowania - coś około 2200-2400 obr nie licząc przyspieszenia na jedynce i dwójce. Czekasz aż w silniku rozgrzeje się olej - chodzi o to, aby turbina była właściwie smarowana, a tylko cieply olej jest w stanie efektywnie podołać temu zadaniu gdy turbina osiąga wyższe obroty.
Dojeżdzasz na miejsce - zatrzymujesz się i pozwalasz silnikowi popracować kilkadziesiąt sekund aby turbina zwolniła do wolniejszych obrotów. Przy okazji trochę się ona wystudzi jeśli ostrzej jechałeś. Wyłączanie silnika bezpośrednio z wysokich obrotów powoduje spadek ciśnienia w układzie smarowania i możliwość uszkodzenia łożysk turbiny ponieważ kręci się ona jeszcze dzięki sile bezwładności, a efektywność smarowania jest już znikoma - oleju jest tylko tyle co na zwilżonych elementach i w dodatku nie jest dostarczany nowy świeży, co przy kilkudziesięciu tysiącach obrotów i temperaturze turbinki ma istotne znaczenie. Jest to proces powolny, ale można skutecznie zabić turbinę po kilkudziesieciu tysiiącach przebiegu.
Co do włączania turbiny - ona kręci się cały czas, tylko że dopiero po osiągnięciu odpowiednich obrotów jest w stanie wdmuchnąć tyle powietrza ile jest potrzebne do sprawnej jazdy.
Tak mniej więcej trzeba eksploatować diesla.
I jeszcze jedno - diesel ma wykopa nawet przy wysokich 4 tyś obrotów, ale wbrew pozorom lepiej nie testować dłuższej jazdy z takimi obrotami, żeby nie przegrzać silnika. Nie dobrze jest też jeździć na zbyt wolnych obrotach silnikiem, w którym turbina posiada zmienną geometrię łopatek dolotowych. Wówczas zbiera się pomiędzy nimi nagar czy sadza i potrafią się one zakleszczać.
[edit - poprawiłem błędy i literówki]
To tyle.
Pzdr
Mirek