Witam. Mam taki problem. Kupiłem nową Kię i po 20.000 km przystosowałem do zasilania gazem. To w Kii automatycznie wiąże się z utrata gwarancji. Po przejechaniu 66 tys.km w czasie jazdy na benzynie poczułem lekkie przydławienie. Byłem zdziwiony, bo świece nowiutkie, przeglądy robione o właściwej porze.Tergo dnia już chodził koślawie i nie chciał pracować na wolnych obrotach. Po zatankowaniu gazu i przejściu na gaz było tak samo. Musiałem przejechać kilkanaście kilometrów, więc pojechałem. Po drodze pojawiła się zółta
kontrolka silnika. Umówiłem się na sobotę z mechanikiem, aby podłączył pod komputer i sprawdził, czy sonda Lambda, czy czujnik przepływu powietrza, czy inne urządzenie. Musiałem przestawić auto na parkingu i go chciałem odpalić. Usłyszałem brzydki klekot pod maską
Znam ten dźwięk, bo kiedyś w Iveco pękł mi pasek rozrządu, ale to było podczas jazdy, a tu przy rozruchu. Zawiozłem go do mechanika i okazało się, że tam nie ma paska, tylko łańcuch i że był tak luźny, że rozrząd przeskoczył. Jutro będę wiedział, jakie krzywdy odniosła głowica,zawory, szklanki czy wałek rozrządu. Mechanik powiedział, że hydrauliczny napinacz był całkowicie luźny. Wyglądało to tak, jakby chciał się naprężyć i został na zapadce w połowie, czyli nie zaskoczył. Bez pracy silnika ciśnienie zniknęło i łańcuch przepchnął napinacz do pozycji luzu. Czy to możliwe ? Olej może wypłynąć z napinacza ? Po drodze nie powinien być zawór, który by olej w napinaczy zatrzymał. czy łańcuch może się sam aż tak wyluzować ? Mechanik zapewne naprawi głowicę i co dalej. Przecież za chwile może być powtórka. Czy wymienić też napinacz ? Nie sądziłem, że takie problemy mogę mieć z silnikiem po 66 tys. km