Podzielam zdanie, że kobiety za kierownica powodują mniej wypadków, bo jeżdżą wolniej i ostrożniej. Czasami aż za wolno niestety...A to juz nie jest bezpieczne. Dla innych samochodów jadących za nimi.
W zeszłym tygodniu miałem taki przypadek jak jechałem na wypoczynek - DK3 droga na Karpacz - zakręty, górki, brak możliwości wyprzedzenia - pani jedzie sobie dostojnie niecałe 60 km/h w miejscu, gdzie można jechać 90...Za nami cały sznur samochodów. Na całej mojej drodze do Karpacza nie spotkałem chyba tylu samochodów, co w tym korku jaki zrobiła ta pani. W końcu kawałek prostej, wyprzedzam, patrzę, a za kierownica siedzi sobie dostojnie damulka, która rozmawia sobie przez telefon
Pech chciał ( dla tej pani ), że za mną w nieoznakowanym jechali sobie policjanci ( nawet ja ich nie zauważyłem, że za mną jadą
). Ja panią wyprzedziłem, oni za mna, sygnały i pani się chyba pozbyła troszkę pieniędzy plus w nagrodę dostała parę pkt.
Parę dni później, w Karpaczu, pani jadąca za mną, wjechała na ten sam parking co ja. Miejsca były między samochodami, więc ja zaparkowałem między dwoma, a pani dojechała do muru i staneła za mną, ale wzdłuż, blokujac mnie i jeszcze 4 auta conajmniej ( z jednej i drugiej strony parkingu ). wysiadłem, patrzę, a damulka w czarnej mini, białych bucikach na wysokich obcasikach,białym kożuszku, rozmawiająca przez telefon
. Pytam - jak wrócę przed panią, to jak mam wyjechac? I pozostali kierowcy? A ona do mnie - Nie mam czasu z panem dyskutować, ponieważ prowadzę poważną rozmowę biznesową
Niech się martwią ci, co chcą wyjechać. Ja zaparkowałam tak jak umiem. A co najśmieszniejsze, pani bizneswomen przyjechała jakimś starym oplem kombi, z którego rdza się sypała jak tylko wiatr zawiał
Zagotowało się we mnie
, ale poszedłem do muzeum, bo pomysłałem, że jak wrócę to jej może nie będzie. Niestety po godzinie czasu, samochód stoi, bizneswomen nie ma...Telefon do ręki, 997, w słuchawce "zaraz przyjedziemy, bo jesteśmy niedaleko". Przyjechali, posłuchali co powiedziałem ja, żona, w międzyczasie przyszło jeszcze dwóch kierowców ( tez byli w muzeum ) i nie umieli wyjechać. Pan policjant zadzwonił po lawetę, przyjechali w ciagu chyba 10 minut
, załadowali autko na pakę i w międzyczasie przyszła pani bizneswomen...Policjanci nawet z nią za bardzo gadać nie chcieli, tylko podali jej adres, gdzie może odebrać samochód, po wcześniejszym złożeniu wyjasnień na komendzie oraz opłaceniu kosztów parkingu i lawety. Gadka policjantów z tą panią była krótka, bez dyskusji, po czym odjechali. Na koniec pani bizneswomen jeszcze się pyta " i jak ja się dostanę na komendę"...Odpowiedziałem jej najgrzeczniej jak mogłem w tej sytuacji (
), że zaraz za muzeum jest sklep z pamiątkami i widziałem tam za 20 złotych parasole. Niech pani sobie kupi, otworzy w d..., to może panią wyniesie w kierunku komendy.
Mam nadzieję, że takich panieniek jest na naszych drogach znikoma ilość, a te co są, szybko zostaną wyprowadzone z błędu przez innych.
Odpuść dzisiaj, nie spiesz się na cmentarz i nie zabieraj tam innych...