szybki napisał(a):Więc jak czytam tą wyliczankę to mogę się założyć że problem autora nie jest w tym że się nie zna tylko w tym że jest roszczeniową sknerą która myślała że ktoś włoży 2k w auto żeby mu oddać je za 2,5k...
Przeraża mnie to jak często ostatnio zgadzam się z tym co pisze
szybki
Pani zachowała się sprytnie (co nie oznacza, że uczciwie) - wykorzystując potworne skąpstwo autora tematu (bo zaniżenie kwoty transakcji na umowie tylko autorowi robiło dobrze - to przecież na kupującym ciąży obowiązek zapłaty PCC) i jego brak doświadczenia opchnęła auto i postawiła autora pod ścianą. Handlara nie handlara - każdy uczciwy i świadomy kupujący zażądałby wpisania do umowy prawdziwej ceny zakupu, autor przez własne skąpstwo dał się zrobić w bambuko.
Jeśli podłoga jest bez dziur (a na to wygląda, bo wątpię, żeby diagnosta sugerował konserwację dziurawego podwozia) to wymienione przez autora usterki są CAŁKOWICIE normalne w samochodzie w tym wieku i budżecie. Nie ma czegoś takiego jak używka w idealnym stanie i bez pakietu startowego- jeśli już przypadkiem się pojawi wyróżnia ją bardzo wysoka cena! Zgadzam się z
szybkim, że autor reprezentuje najgorszy typ kupującego - ma być bardzo tanio i bez jakiegokolwiek wkładu finansowego, bez żadnej ryski, bezwypadkowo, z niskim przebiegiem, a jak się coś zepsuje albo będzie wymagało wymiany za kilka/kilkanaście miesięcy to od czego mamy telefon do sprzedającego i radców prawnych...Miałem kiedyś do czynienia z takim delikwentem - oglądał auto półtorej godziny milimetr po milimetrze wyłapując nieistniejące usterki, wmawiał mi, że cofnąłem licznik i auto było całe malowane, potem na stacji diagnostycznej sugerował, że przekupiłem diagnostę, a już po zakupie auta (nie zszedłem z wyjściowej ceny ani o złotówkę, bo za bardzo mnie wkurzał) - pół roku później (!) - zadzwonił do mnie i żalił się, że coś mu zaczęło stukać w zawieszeniu i "co my teraz z tym zrobimy"
Jak to jest, że ludzie nie mają problemu z wydawaniem pieniędzy na pierdoły, drogie ciuchy, wakacje itp., a są tak oporni kiedy przychodzi do wydania choćby złotówki na samochód...
Osobiście potraktowałbym całą sytuację jako nauczkę - trzeba sprawdzać auto przed zakupem (ale też w granicach rozsądku - nie wymagać cudów od auta za niecałe 3k) i mieć świadomość, że nieuczciwość nie popłaca.