Ludzie o czym wy piszecie
zginął człowiek
kierujący bez uprawnień
nie udzielenie pomocy
ucieczka z miejsca zdarzenia
przekroczenie dopuszczalnej prędkości /teren zabudowany ograniczenie prędkości według znaków 70km/h
to nie był wypadek a zabójstwo /nie wiem czy umyślne czy nieumyślne czy jak to się tam w kodeksie karnym nazywa/
wina pieszego tak ale nie jest to dla kierującego okoliczność łagodząca
założyciel tematu napisał
... Student UMK spieszył się na tramwaj i przebiegał przez Szosę Bydgoską w Toruniu mimo czerwonego światła na sygnalizatorze przy przejściu dla pieszych. ...
do tego opisu pasuje jedynie to miejsce
http://screenshooter.net/5835695/17_06_2012__18_18_16dla kierującego widok biegnącego człowieka w pobliżu przejścia dla pieszych z sygnalizacją świetlną oznaczonego odpowiednimi znakami drogowymi to wystarczający powód żeby zmniejszyć prędkość
czy te 10km/h mniej uratowałoby studentowi życie ?
szczerze mówiąc wątpię ale miał miejsce i czas aby się zatrzymać a na jezdni dwupasmowej ominąć pieszego który wtargnął na jezdnię
ale zabrakło wyobraźni
a zasady
ograniczonego zaufania dostosowania prędkości jazdy do warunków panujacych na drodze
Drodzy koledzy kierowcy nie są tylko po to żeby utrudniać komuś życie i to nie jest bzdura
te zasady to w skrócie tzw. zdrowy rozsądek którym kazdy uczestnik ruchu drogowego powinien się kierować bez względu na to czy jest to pieszy czy rowerzysta czy kierujący pojazdem mechanicznym
odrobina zdrowego rozsądku w ruchu drogowym wystarcza ażeby ktoś nie zginął albo nie został kaleką do końca życia
ciekawy jestem co powiedzieliby przeciwnicy stosowania tych zasad
gdyby ktoś im bliski zginął pod kołami tylko dlatego że jakis uczestnik ruchu drogowego miał w miejscu gdzie plecy tracą swą szlachetna nazwę ograniczenie prędkości/ sygnalizację świetlną czy inne przepisy obowiązujące w ruchu drogowym/
na koniec powiem krótko
gdyby nie ograniczone zaufanie do innych użytkowników drogi z mojej strony to nie pisałbym tego tekstu
wyjaśniam
pomimo tego że sygnalizator wskazywał na przejściu dla pieszych światło zielone dla pieszych
to przy wchodzeniu na pasy spojrzałem w lewo i tylko to uratowało mi życie
bo przecież nie miałbym żadnych szans z dostawczym Mercedesem którego kierowca dlatego przejechał na czerwonym świetle żeby za ok 50 metrów skręcić w prawo
-teren zabudowany
-ograniczenie do 50km/h pod znakiem miejscowości
-maj 2012
-godzina 9.00 /rano żeby nie było wątpliwości /
-słoneczny ranek
-słońce miałem z lewej czyli kierujacy Mercedesem miał słońce za plecami
-droga prosta /odcinek prosty/ ok 800 metrów
Z jaka prędkością jechał ten Mercedes?
Nie wiem ale skoro nie dał rady sie zatrzymać to ponad 100km/h
dlaczego?
pomiędzy zapaleniem czerwonego dla pojazdów a zielonego dla pieszych jest ponad 3 sekundy odstępu
kolejne 3 sekundy zwłoki daje żółte światło
zanim spojrzałem w lewo zielone światło świeciło się ok 1 sekundy a może więcej /zagapiłem się/
razem 7 sekund
przy prędkości 60km/h w czasie 1 sekundy pojazd pokonuje ok 16 metrówczyli od zapalenia sie żółtego światła dla tego kierowcy upłynęło ok 7 sekund a on nie był w stanie się zatrzymać przed przejściem dla pieszych na dystansie
ok 112metrów tym bardziej że jak go zobaczyłem to już sygnalizował zamiar skrętu w prawo
Wynika z tego że czerwone światło i pieszy przy przejściu to nie były dla niego powody do tego żeby zatrzymać kierowany przez siebie samochód bo przecież pieszy to tylko taki gorszy uczestnik ruchu drogowego którego można rozjechać jak żabę.