Witam, na wstępie, nie znam się na motoryzacji prawie kompletnie, więc przepraszam jeśli kogoś jakkolwiek urażę, postaram się dokładnie opisać problem.
Posiadam Lanosa 1.5 86 KM z 99 roku, jestem 3 właścicielem, oryginalny przebieg na 90%+ (136k+) przez ostatnie 4 lata praktycznie stał(przejechane z 3000km). Benzyna + LPG sekwencja.
Problem pojawił się w sytuacji którą trudno mi określić. Jechałem po prostu do dziewczyny, raczej nie miałem włączonego radia lecz teraz już nie pamiętam. Mało miasta, zero korków po prostu jazda od 50 do 120 km/h. Jakieś 20km. Stanąłem pod jej domem, lekkie wzniesienie, poszedłem po nią na górę, wróciłem i Lanos się obraził, nie odpala:
Przekręcałem kluczyk,
kontrolki się paliły, światło w samochodzie itp wszystko było, ale gdy przekręcałem go do zapłonu wydaje mi się, że gasły kontrolki a rozrusznik kompletnie nie reagował, było słychać coś w stylu albo "wziuuu" albo "pyyyyk" i tak za każdym razem mimo kilku prób. Następnie spróbowałem odpalić go na popych, nie udało się z mojej winy. Zrezygnowany miałem odpuścić, ale gdy wsiadłem do niego i przekręciłem stacyjkę po prostu odpalił jakby nigdy nic. Po tej sytuacji odstawiłem go do mechanika i zmienił kostkę w stacyjce, u mechnika przed wymianą za każdym razem palił, po wymienianie kostki też palił długo. Aż do przed wczoraj.
Zamontowałem w nim nowe radio (wcześniej miałem jakieś tam losowe którego nie używałem) i cieszyłem się z nowego cacka dosyć ambitnie, muzyka na prawdę grała głośno. Rano następnego dnia po montażu w rytm głośnej muzyki dojechałem do pracy trasa ~25km, gdzieś z 15km "trasy" i z 10km miasta, a więc i korków. Zaparkowałem go i poszedłem do pracy. Wróciłem odpalił bez problemów, znowu z radiem na na prawdę głośno pojechałem po kolegę do centrum w godzinach szczytu, a więc sporo stania w korkach. Podjechałem pod peron PKP, zgasiłem go. Jeszcze odpalił, pojechałem potem na stacje benzynową, znowu przez potężne korki, na prawdę jeszcze w nim tyle w korkach nie stałem. Zgasiłem go przed dystrybutorem i już nie odpalił, objawy identyczne co w pierwszym przypadku. Na popych odpalił bez problemu. Obstawiłem jakieś problemy z rozrusznikiem nie myśląc za dużo znowu włączyłem radio i wracałem do domu jakieś 16km "trasy". Odwiozłem kumpla, pod jego domem uznałem że sprawdzę czy odpali, zgasiłem i znowu to samo. Znowu popych i dojechałem do domu bez radia jakieś max 3km i pod domem już za każdym razem palił. Dosłownie za każdym razem.
Zacząłem googlować, sporo tematów, że może być winny akumulator, niestety nie posiadał multimetru(o zgrozo) i nawet nic nie mogłem sprawdzić, podłączyłem stary prostownik. Napięcie ustawiłem na 12V, prąd ładowania na początku był bardzo wysoki około 4A, po parnastu minutach spadł do 1A i tak się ładował dosyć sporo, parę godzin. Po ładowaniu odpalił bez problemu. W nocy zrobiłem znowu trasę do dziewczyny czyli te 2x~20km. Palił bez problemu. Następnego dnia ładowałem go prawie cały dzień. To samo po podłączeniu wysokie wskazania Amerów, szybko spadające i spokojne ładowanie 1A. Znowu ta sama trasa i u dziewczyny sprawdziłem napięcia na akumulatorze.
Po tych w sumie 1,5 dnia ładowania:
Napięcie na wyłączonym silniku: 12,5V
Napięcie podczas pracy: 14V+
Napięcie podczas rozruchu: spadało poniżej 9V, chyba do 8,5V
Ale nadal palił. Dodam, że zauważyłem że gdy stoję już nastoju np nocą I po zegarku widzę, że puki mam włączone światła jest on taki blady, po wyłączeniu i odczekaniu paru sekund dopiero staje się jasny, nie taki "przymglony" Mimo przejechania przed chwilą jakiś 20km+ żwawym tempem.
Co byście winili? Nie znam się kompletnie, lecz sam obstawiam ten akumulator, samochód długo stał, nie jeżdżony, akumulator ch...a wie ile ma lat, przed kupnem przez "dziadka" był namiętnie ładowany podobno żeby odpalił. Czy jednak to jest wina gdzieś w rozruszniku? A może masa(mam taki odcinek drogi gdzie droga wygląda jak po bombardowaniu) Nie chce dać znowu do mechanika żeby zdarł ze mnie 100zł za byle g...o a problem się pojawi. Postaram się kupić multimetr i sprawdzać napięcia. Zwłaszcza na gorącym uczynku.
Dziękuje jeśli ktoś dotrwał do końca tej rozprawki i niezmiernie dziękuje za każdą poradę i poszlakę.