REKLAMA
Znalazłem taką krótką wzmiankę na temat ledów w nowych autach.
"Czas i rozwój techniki biegnie nieubłagalnie do przodu. Inżynierowie co rusz ogłaszają światu innowacyjne rozwiązanie, które zrewolucjonizuje jakąś część życia. Każde nowe osiągnięcie techniki w pierwszej kolejności trafia do aut z najwyższej półki.
Tak było z ABS-em, poduszkami powietrznymi i ESP. Dopiero po kilku latach koszty produkcji zmalały na tyle, aby daną nowinkę montować w coraz niższych segmentach. Obecnie nawet w najmniejszych mieszczuchach znaleźć możemy przeróżne systemy bezpieczeństwa, które dekadę temu spotykane były w autach dla prezesów.
Analogicznie sytuacja wygląda z światłami wykorzystującymi technologię LED. Światła mijania korzystające z tego dobrodziejstwa są znacznie oszczędniejsze oraz wydajniejsze. Na przykładzie Bentley-a widać drastyczną różnicę, tradycyjne żarówki pochłaniały 65 wat energii, a LED’y tylko 15. Według przypuszczeń L.E.K. Consulting, do 2016 roku (rok kolejnych Mistrzostw Europy bez polskiej reprezentacji) 29% samochodów w Ameryce Północnej wyposażonych będzie w LED-y."
Ja mam osobiście mieszane uczucia... wyglądu takim autom nie można odmówić, bo dzięki fikuśnie wykręconym listwom diodowym fajnie dodaje charakteru.
Ale jak to jest z rzeczywistą "widzialnością" tak oświetlonego samochodu?? jest tak samo widzialny jak ten jadący normalnie na mijankach?