REKLAMA
Witam, tydzień temu chcąc odjechać od sklepu poprosiłam innego kierowcę, który stał swoim samochodem obok mojego, aby cofnął trochę do tylu, bo chciałabym wycofać w lewo, aby nie zahaczyc o jego samochód. Kierowca powiedział, że on już i tak odjeżdża, więc śmiało bedę sobie mogła wycofać. Poczym "odjechał". Ja, wierząc kierowcy , nieupewniając się w lusterku czy odjechał zaczęłam cofać we wcześniej wspomniane miejsce. Nagle poczułam lekkie uderzenie. Wysiadłam z samochodu i ku mojemu zaskoczeniu zobaczyłam właśnie tego samego kierowcę,
który nie odjechał, lecz zaparkował swój samochód tam, gdzie chciałam wycofać. W tym samym momencie ze sklepu wyszedł jeden z klientów i oglądając oba auta zaśmiał się i stwierdził że nic się nie stało, więc odjeżdża. Na moim samochodzie nie ma nawet ryski. W tamtym samochodzie wgięła się trochę blacha w drzwiach od strony kierowcy. Kierowca wraz ze swoimi kolegami naprawili wklęknięcie w drzwiach, a kierowca powiedział, że nic poważnego się nie stało poczym odjechał nie spisując żadnego oświadczenia o mojej winie. Po tygodniu przyjechał do mnie jego kolega i mówi, że całe drzwi są do wymiany i że muszę za nie zapłacić. Jak to możliwe, skoro na moim samochodzie nie ma nawet śladu, a drzwi wcale nie były bardzo uszkodzone? Dodam, że samochód "poszkodowanego" był firmowy i jeźdżą nim 4 osoby na zmianę.
Jaka mam pewność, że po tygodniu nie zrobili coś więcej?? Nie zrobiłam żadnych zdjęć i nie spisałam numerów rejestracyjnych auta, nie wiem co teraz robić. Proszę o pomoc !