REKLAMA
Witam serdecznie.
Jestem nowa na forum jednak mam nadzieje,że jakąś pomoc w miarę możliwości dostanę.
Problem dotyczy Mazdy 323f rok prod. 1995. Autko było do tej pory bezusterkowe i byłam z niego bardzo zadowolona niestety ostatnio szwankuje. Tuz przed Sylwestrem samochód dwa razy zgasł w trakcie jazdy na LPG i rozgrzanym silniku, ale odpaliłam i pojechał dalej . W nocy rozładował mi się akumulator, wiec zajrzałam pod maskę i okazało się, że nie ma płynu w chłodnicy oraz wody w akumulatorze, pewnie to związku żadnego nie ma, ale pisze wszystkie obserwacje (akumulator kupiony w lipcu 2013 r). Dolałam płyn, wodę destylowana do akumulatora, naładowałam go i jeździłam bez żadnych usterek dalej aż do tamtego piątku. Autkiem jeździłam cały dzień, ale wracając do domu zaczął schodzić z obrotów i gasnąc tyle, ze z trudem odpalałam go ponownie i po 5 metrach gasł i tak w kolko, dojechałam jakieś 2 km do domu i samochód stal na parkingu. Wczoraj odważyłam się w wsiąść ale nie odpaliłam ponieważ akumulator padł i ponownie nie było płynu już tyko w chłodnicy. Nie widać żadnego wycieku z chłodnicy, wcześniej dowalam takie granulat, który w razie wycieku miał zatykać szczelinę, ale widocznie takowej nie ma, a płyn ewidentnie wycieka. Dzisiaj wsiadłam po osiedlu pojeździłam i nie gasł ani na gazie ani na benzynie ale wyczuwam niskie obroty i do mechanika nie dojadę.
Bardzo proszę o zrozumienie i pomoc.