Na pierwsze auto zawsze i każdemu - Toyota Yaris, amen. Na rok, czy nawet 2, pojeździj i sprzedaj bez straty. Auto po pierwsze hamuje temperament, po drugie nie jest go żal w razie dzwona, po trzecie jego koszty utrzymania, szczególnie w benzynie, są prawie zerowe.
Potem można sobie kombiniwać gnijące szóstki czy pseudo-oszczędne Passki B5. Stereotypy stereotypami, ale sam mialem Mazde i to jeszcze starszą i ruda pojawić się kurde nie chciała, a mimo że autk było zakatowane przez polrzedniego właściciela jakoś żyła. B5 to level high jeśli chodzi o lobby marketingowe i zwolenników Paszczura, ale znamezienie dobrego egzemplarza wśród netowego syfu graniczy z wygraną w totka i tu mówię zupełnie poważnie. Sam mam w domu Golfa IV i wiem, że przy odpowiednim dbaniu te auta potrafią chodzić jak w szwajcarskim zegarku (chociaż też juź ruda go bierze, a Mazdy wciąż nie chce ;P), ale prawdziwe 90% ogłoszeń to przekręcone liczniki. Poza tym w B5 dochodzi przednie zawieszenie na wielowahaczu, na które narzekają nawet zwolennjcy Passeratti. Więc w to bym się nie pakował.
Z kolei Mazda 6 to wyłącznie import, więc sytuacja z przekręconymi licznikami analogiczna. Na pierwsza auta jednak obie propozycje nietrafione - lepiej poszukać czegoś tańszego i mniejszego, z niższymi kosztami utrzymania. Tamte auta wynagają stałego źródła niemałych dochodów
![Wink ;)]()