REKLAMA
Witam
Jestem nowy na forum i jestem (nie)szczęśliwym, świeżym posiadaczem Mazdy 626 w wersji hatchback z 1995 roku. Silnik 1.8 90 KM z jakąś starą instalacją LPG. Od razu mówię, że jestem totalnym laikiem, jeśli chodzi o mechanikę samochodową, ale jeśli będzie potrzeba, to dowiem się czegoś więcej. Na razie postaram się opisać mój problem najlepiej jak potrafię.
W tamtym tygodniu kupiłem auto, działało w miarę dobrze na benzynie i na gazie. Trzymało obroty, odpalało na dotyk. Jedynym problemem były lekkie szarpnięcia w trakcie przełączania się na gaz i na lpg na wstecznym auto potrafiło czasem zgasnąć. Facet od którego kupiłem auto mówił, że zainstalował coś, co będzie zabezpieczało właśnie przed strzałami i lpg ustawione na ok 80% mocy, żeby mniej paliło. Wczoraj jadąc na parkingu, wrzuciłem na "jedynkę" żeby ominąć straż miejską, która zatrzymała się na środku przejazdu i wtedy samochód jakby stracił moc i mi zgasł. Byłem akurat na progu zwalniającym, więc odpaliłem auto, chciałem odjechać, żeby szanowna SM nie szukała zaczepki, lekko przygazowałem, bo silnik zaczął się dławić, przełączyło się na LPG i było słychać dość głośny strzał (tak się złożyło, że znajomy akurat wszystko nagrał i widać całe zdarzenie. http://uploadfile.pl/pokaz/1384444---htz6.html daję link, bo nie mogłem w załączniku. Uprzedzam, że jest trochę wulgaryzmów, ale może w czymś to pomoże) i głupio zrobiłem, że się nie zatrzymałem i nie sprawdziłem czy coś nie leży tylko odjechałem. Było czuć ewidentnie spadek mocy. Dawałem pedał gazu w opór, a przyspieszenie było znikome. Gdy przełączyłem na benzynę, jechał normalnie. No i przejechałem z 2 km, dojechałem na parking, chciałem zaparkować i wtedy znowu zgasł. Próbowałem go odpalić, ale nie chciał. Odczekałem z 5 minut i wtedy wszystko się ogarnęło, wkręciło ładnie na obroty. Zajrzałem pod maskę i ta jakby rurka(widoczna na zdjęciu, owinięta czerwoną taśma. Chyba coś związana z powietrzem i właśnie, o tej modyfikacji przeciwko strzelaniu mówił ten facet) się odłączyła od tej dalszej plastikowej obudowy, to ją założyłem, odpaliłem w miejscu silnik i działał na benzynie i na gazie. Po godzinie znowu wyjechałem i znowu zgasł. Lekko falowały obroty, ale udało się dojechać do domu. Zadzwoniłem do faceta i on powiedział, że tę obudowę po strzale zalepiał silikonem, bo łapała lewe powietrze. Dziś rano próbowałem wyjechać i niestety już nie poszło tak łatwo i zaznaczam, że to było na benzynie. Głównym problemem jest to, że odpalam auto, kręci się i nic więcej. Jak się uda, to działa ładnie przez parę sekund, zaczyna tracić obroty i gaśnie. Wie ktoś, co mogło się stać? Świece, przepływomierz, filtry? Mocno skurczy to mój portfel? Nie mam aktualnie za dużo pieniędzy i gdyby dało radę i jest pewne, co to, to chciałbym samemu w miarę możliwości to wymienić.
Sorry, że tak dużo, ale chciałem przybliżyć jak najlepiej sytuację. Pozdrawiam