REKLAMA
Piszę tego posta trochę w desperacji i rozpaczy oraz ponieważ chcę podzielić się z wami swoją przygodą z serwisem blacharsko lakierniczym Motomania na ulicy Berberysowej.
Będę pisał pewnie trochę chaotycznie ale trudno.
Odstawiłem auto do Motomanii na wstawienie reperaturki i praca jest po całości spartaczona, już nie chodzi tylko o lakierowanie i pera innych szczegółów ale po tym jak zmyli mi konserwę położoną w Motomanii to już ręce mi opadły. Okazało się że nie wycięto zgniłej blachy na zgrzewie od wewnątrz tylko to przekryli jakimś preparatem Nie zastosowani nawet nic reaktywnego na rdzę. Kasa w błoto oraz prawie 2,5 tygodnia jak trzymali mi tam samochód oraz ponad miesiąc czekania na termin
Ale spróbuję po kolei...
Zachęcony dobrymi opiniami znalezionymi w internecie postanowiłem skorzystać z ich usług ponieważ chcę utrzymać swojego Accorda w jak najlepszym stanie i staram się korzystać tylko z zaufanych osób. Natomiast jeśli takiej nie mam do danej pracy to opieram się na opinii innych ale warunek jest jeden - ma być jak najlepiej wykonane.
Auto zostawiłem w poniedziałek 16 września z planowanym odbiorem pod koniec tygodnia. Byłem wtedy spokojny, w końcu mieli dobre opinie i byłem pewien że dobrze zadbają o mój samochód.
Niestety... zaczęło się od przeciągania terminów ale to dość normalne w tego typu warsztatach. Ale umawianie się na konkretny termin już ostatecznie (poniedziałek 1 października) i brak poinformowania mnie telefonicznie że jednak auto nie jest ukończone już było skandaliczne i nie poważne. Dodatkowo okazało się że pękł im zderzak przy zdejmowaniu i musieli go robić.
Nie mieszkam przecież na miejscu tylko musiałem przejechać dość spory kawałek drogi (prawie 70 km w jedną stronę) tylko po to żeby usłyszeć ze samochód jeszcze nie jest gotowy. Pół dnia i kasa na bilety zmarnowane. Już nie mówiąc o tym że musiałem całkiem zmienić sobie plany na ten dzień żeby tam pojechać. No ale powiedziano mi że na jutro czyli wtorek będzie gotowy. Znowu nie mogłem pojechać i już nic nie kombinowałem tylko pojechałem w środę. I co? jeszcze musiałem sobie trochę poczekać bo został do przepolerowania lakier :bojesie: Chcieli mi go jeszcze przy mnie odkurzać i umyć ale już nie moglem tego znieść i podziękowaniem bo chciałem jak najszybciej z tego zasyfiałego miejsca z wiecznie przygnębionym i zamulonym szefem uciekać.
Pobieżnie obejrzałem ale bez słońca i przy samym budynku i wydawało mi się że jest ok. Oczywiście domagałem się zapłaty kwoty niżej niż umówiona z powodu zrobienia mnie w balona z bezcelową wycieczka do Lubina, przeciąganiem terminu i złamanym zderzakiem. Trudno jednak rozmawiać z człowiekiem który potrafi normalnie odpowiedzieć tylko coś duka pod nosem i zapłaciłem całą umówiona wcześniej kwotę bo według niego ładnie było auto zrobione. Ja mógłbym zapłacić i dwa razy więcej ale za profesjonalną robotę oraz dobrą i kontaktową obsługę a nie takie coś.
Poniżej zdjęcia i co zostało "popsute"
- Po dokładnych oględzinach na spokojnie okazało się ze lakier jest jaśniejszy (wpada w niebieski zamiast głęboki granatowy). Drzwi i klapka to stary lakier. Błotnik i zderzak nowy. Różnice od razu widać.
- Pełno morki i niedopolerowanych miejsc. Morki niestety telefonem nie uchwyciłem ale tutaj widać jak "polerowano"
- Widoczne odcięcie we wnęce drzwi
- Jakiś syf pod lakierem, jakby malowali na dworze przy silnym wietrze
- Wgniotka w miejscu spawu
- Zadrapana lampa tył od strony naprawianego błotnika. Wcześniej na 100% tego nie było
- Zadrapany kant progu, jakby był gdzieś na posadzkę rzucony niedbale
- Dodatkowo spasowanie jest średnie (większa szpara między drzwiami niż po drugiej stronie gdzie jest oryginał. (zdjęcia brak)
- Od wewnątrz nałożyli tylko jakąś białą mastykę bo po co dać coś reaktywnego i na to konserwacje
- To jednak dopiero wierzchołek góry lodowej. Po zdarciu tego szmelcu okazało się że od wewnątrz nie wycinali blachy tak jak umawialiśmy się, a pieniążki za robotę wzięte. Blacha gnije i za dwa - trzy lata pewnie znowu coś by wylazło
- Na łączeniu z poszyciem od strony bagażnika również się nie popisali. Spaw nie został niczym zabezpieczony a wystarczyło zalać go preparatem do profili.
- Zamiast tego zaleli boczną ścianę bagażnika, pod tapicerką, która nigdy w Accordach nie rdzewieje:
Niezły efekt jak na ponad dwa tygodnie trzymania auta, nie??
Z tego co wiem to gość zatrudnia tylko jednego pracownika a na hali naliczyłem jeszcze 7 aut oprócz mojego, a kto wie ile tam jest komór lakierniczych bo i tam mogło coś być. (Mój kiedy przyjechałem stał jeszcze w komorze)
Mój problem jest taki ze dbam samochód i mogę dobrze zapłacić za naprawę ale niestety nie zawsze jest komu. I to mi odbiera chęci do dalszej zabawy...