Pisząc "tanie w eksploatacji" miałem na myśli stosunkowo tanie. Czyli po prostu możliwie niezawodne auto z udanym silnikiem, w porównaniu do innych. No i też bez zbędnego wymyślania, powiedzmy np. 6 cylindrowych diesli, gdzie wymiana rozrządu będzie 5 razy droższa, albo bez marek premium typu BMW, gdzie po prostu wszystkie części będą droższe.
Czy faktycznie te 10 lat nowsze diesle od mojego 1.9TDI ARL są tyle gorsze? Czy może ja tak dobrze trafiłem, że przez 8 lat się nic nie działo? Mam wrażenie, że czasy solidnych aut skończyły się właśnie jakoś w 2005 roku, a im nowsze to gorsze. Jakbym mógł kupić nowego Passata B5 albo takiego Leona jak mam, to bym kupił
Mógłbym zwiększyć budżet do powiedzmy 50 tyś. zł, ale nie chcę tyle wydawać. Wydaje mi się, że nie warto. Czy auto za 50 tyś. będzie dużo bardziej niezawodne, niż te za 35 tyś.? Tak na prawdę to chciałbym wydać jak najmniej. Początkowo myślałem raczej o okolicach 25 tyś. zł. Generalnie jestem w szoku, że przez te lata tak spadła wartość pieniądza, albo tak bardzo podrożały auta. W 2015 roku Leona sprowadziłem za 15 tyś. zł, a teraz za 35 tyś. zł będzie byle co?
Domyślam się, że najbardziej niezawodne (przynajmniej jeśli chodzi o silniki) byłyby auta benzynowe z silnikiem wolnossącym. Niestety w takim budżecie są to chyba wyłącznie auta miejskie i kompaktowe z małą mocą. Ciężko by mi było jeździć czymś takim. Chyba, że macie jakieś propozycje aut z segmentu C z dobrymi benzynami? Może jakoś bym zniósł ten spadek mocy względem Leona
Co do kombi to zauważyłem, że sedany łatwiej kupić taniej, z mniejszym przebiegiem, nawet od pierwszego właściciela. Jednakże sedany uważam za mało praktyczne. Może ewentualnie liftback byłby w miarę ok.
Czy Focus 3 będzie dużo gorszy od Mondeo 4? Zauważyłem, że Mondeo nie jest jakieś wyraźnie droższe od Focusa