REKLAMA
Konstrukcja nowoczesnych silników spalinowych różni się od tych, które jeszcze kilka lat temu znajdowały się pod maskami nowych samochodów. Coraz powszechniejsze zjawisko downsizingu sprawiło, że małe jednostki są w stanie zapewnić dobre osiągi nawet w dużych, rodzinnych autach. Zawdzięczają to współpracy z turbosprężarką lub turbosprężarką wspomaganą przez kompresor.
Do niedawna większe samochody z grupy VW były napędzane przez jednostki napędowe o pojemnościach 1,8 lub 2,0 l. Wymagania stawiane przez wyśrubowane normy ekologiczne oraz wysokie ceny paliw zmusiły konstruktorów do wprowadzenia rozwiązania zachowującego wysoką moc i moment obrotowy przy jednoczesnym zmniejszeniu zużycia paliwa i emisji szkodliwych substancji. Jednym z takich rozwiązań jest silnik TSI (Turbo Stratified Injection) – doładowane silniki z wtryskiem bezpośrednio do komory spalania.
Gdy inżynierowie stosują sprężarkę mechaniczną i sprężarkę napędzaną przez spaliny, to powietrze dostarczane do silnika sprężane jest przez kompresor, a gdy prędkość obrotowa motoru przekroczy określoną wartość, rolę kompresora przejmuje turbosprężarka. Taka konstrukcja służy zapewnieniu wysokiego momentu obrotowego już przy niskich obrotach i nie ma uczucia nagłego wgniatania w fotele po przekroczeniu pewnych obrotów.
Małe silniki z doładowaniem są również bardzo oszczędne. W Skodzie Octavii z motorem 1,4 TSI 122 KM średnie spalanie to 6,3 l/100 km, emisja CO2 – 148 g/km, a przyspieszenie wciąż jest przyzwoite – 9,7 sekundy do setki. Skoda Yeti z silnikiem 1,8 TSI 160 KM oferuje maksymalny moment obrotowy 250 Nm w zakresie 1500-4500, a 100 km/h osiąga po 8,4 sekundy.
Do czasu, gdy napęd elektryczny spowszechnieje, małe, doładowane silniki będą coraz częściej umieszczane pod maskami zarówno dużych, rodzinnych aut, jak i niewielkich, miejskich pojazdów.