08 Lip 2016, 10:10
Nalepka w okolicy bagażnika wygląda niepokojąco. Poza tym partacko zrobiona.
Za takie "piniondze" to rewelacji się nie spodziewaj, a tak naprawdę w tej kasie to nie wygląd się liczy tylko stan - tzn.: idz i sprawdź stan, sam albo z kimś.
Ponadto w kwestii ewentualnego handlarza, wiesz jak to najłatwiej sprawdzić? Telefonem:
Ty: "Dzień dobry, ja dzwonię odnośnie ogloszenia w sprawie sprzedaży samochodu, czy oferta jest nadal aktualna?"
I tu opcje są dwie:
1) Sprzedający (osoba prywatna): "Tak, tak, sprzedaję mojego opla tigrę 1.4". No i się dowiadujesz co i jak.
2a) Sprzedający (handlarz): "Ale jakiego samochodu?". No i już wiesz że pier****ny handlarzyna więc grzecznie możesz odpowiedzieć: "Aaa to pan jest zje****m handlarzem? Nie chcę kupować od pośredników co kręcą liczniki" [Odkładasz słuchawkę].
Mało prawdopodobne że prywatna osoba sprzedaje więcej niż 1 samochód. No ale jak spotka cię odpowiedź od sprzedającego "Ale jakiego samochodu?". Możesz też wzbić się na wyżyny kultury i zapytać jakie auta sprzedaje. Ale to raczej zbędne. Bo jak sprzedaje więcej niż jeden, to w mniejszym lub większym stopniu to handlarz.
Mało tego. Pamiętaj że kupując od handlarza, płacisz mu za swoje lenistwo. Dlaczego? Z prostej przyczyny: Auto od handlarza nie jest w najmniejszym stopniu lepsze niż te kupowane od osoby prywatnej. Bo (w najlepszym przypadku, jeśli było to auto całe) handlarz od osoby prywatnej je kupił. Jedyne na co możesz liczyć u handlarza to to, że on miał możliwość "wskrzeszenia" powypadkowego wraku, dokonując taniej i partackiej naprawy, tak by potem sprzedawać jako bezwypadkowe. Czyli ogólnie mówiąc "dajesz mu kasę" za niepewny towar bo on mógł z nim robić co chciał, a sprzedawać to może gruszki na wierzbie w tych opisach. No chyba że ufasz handlarzom samochodów na tyle że wierzysz w ich bajeczki... Ale to jest akurat detal. Sedno sprawy tkwi w tym że teoretycznie szukamy dobrego/najlepszego samochodu. Zaraz ktoś podniesie koronny argument że handlarz X może mieć auto w lepszym stanie niż handlarz B. Tak, to prawda. Ale co z tego skoro te auto stoi na placu. To tak jakby wybierać z resztek z obiadu którego nikt nie chciał. Wiem że może dla niektórych to porównanie może być przesadne. Niemniej jednak jest trafne bo: DOBRE SAMOCHODY SCHODZĄ NA PNIU. Handlarze tylko patrzą w internety i jak tylko pojawia się coś nowego na takich ogloszeniach lokalnych, to w ciągu godziny oferta potrafi być już nieaktualna. Kto szybciej upoluje ten zarabia. Więc jeśli Ty szukasz (poświęcasz czas, który w naszej rzeczywistości jest przeliczalny na pieniądze) i w jakimś tam późniejszym czasie decydujesz się na zakup czegoś u handlarza, to tak naprawdę marnujesz czas i pieniądze. Czemu? Bo mogłeś szukać tak długo aż znajdziesz ofertę od prywatnej osoby (większe prawdopodobieństwo dobrego samochodu). Teraz "Ty" teoretycznie szukasz auta, ale buszując w ofertach handlarzyn, to tak naprawdę tylko płacisz za to że nie byłeś skuteczny w poszukiwaniach, i na dodatek zadowolisz się resztkami. Bo dobre auta trafiają do rodziny, rzadko kiedy do "szybkich handlarzyn z internetu", a jeszcze rzadziej do prywatnych osób (no chyba że ktoś wytrwale szuka auta i skrupulatnie omija paserów, ale potem takie szukanie auta może trwać z 6 miesięcy albo i więcej).
Z drugiej strony warto pamiętać że kiepskie auta nie sprzedają się szybko i tym samym możesz trafić na tzw. "handlarskie paserstwo a'la przepychacz jednego auta" czyli handlarz działający na małą skalę, który kupuje jedno auto, i od razu chce je sprzedać, a do czasu gdy nie sprzeda - jeździ nim. Więc uwaga na oferty aut które zmieniają właściciela po 6 miesiącach. Jak prywatna osoba ma auto 5 lat i je sprzedaje, to od razu to inaczej wygląda, i chyba tu każdy się zgodzi.
Dodatkowo, jeszcze jeden koronny argument odnośnie tego że auta od handlarzy z placu są do d...: Czy widziałeś żeby kiedykolwiek, jeden handlarz szedł do drugiego oglądać auta? Porównywać stan, tak by od kolegi po fachu w innej dzielnicy miasta, odkupić auto w lepszym stanie (wg jego mniemania) i potem sprzedać drożej? NIE. Nie ma takiej opcji (tu mały wyjątek, sprowadzanie aut od turasów z niemiec przez polskie komisy, ale tam się potem koryguje licznik/drobne naprawy/czyszczenie auta i na tym się kręci lody). W Polsce jeden handlarz od drugiego nie kupi, wiesz czemu? Bo wie że u niego na placu taki sam złom jak u niego. Ponadto wiele nie utarguje. A podbijając do prywatnego sprzedawcy, od razu rzuci cenę 20% niższą od żądanej, i często sprzedający się zgadza. Czemu? Bo on chce sprzedać czyli pozbyć się samochodu i mieć problem z głowy. A handlarz, drugiemu nie zejdzie z ceny, bo raz że czemu ma inny zarabiać? A dwa że jego to wisi, auto stoi na placu - tak jak 30 innych, to niech stoi. Kiedyś przyjdzie leniwy "Kowalski" który kupi, bo mu się nie chciało szukać.
m.: celica turbo za 10k, czekamy...