marcin94 napisał(a):Czeste awarie w Alfie to przede wszyskim wysokie zużycie oleju silnik. i awarie wariatora zmiennych faz rozrządu, ktory wysaida juz przy niskich przebiegach,przy zakupie popatrz na zawieszenie bo nie jest trwale ,i ogladnij dobrze karoserie, czy np. po jednej stronie maski jest wiesza szczelina miedzy swiatlami niz po drugiej stronie,popatrz czy nie ma nigdzie rdzy,bo jezeli jest nawet lekko skorodowana w jednym miejscy to na 99% jest powypadkowa.Zobacz tez na stan drobiazgow bo one tez czesto sie psuja.Nie daj sie takze oszuac poprzez popularny teraz przerecony przebieg, zobacz czy nie sa zuzyte obicia siedzen, pedaly, kierownicy, galka zmiany biegow itd. Jezeli tak to przebieg jest na pewno wiekszy niz 100Tys. km.
To wszystko prawda, ale nic z tych rzeczy nie dyskwalifikuje auta przy kupnie.
Jedyne na co bym się nie porywał to na auto które mocno rdzewieje. A to nie jest tak trudno sprawdzić. Też zalezy ile ktoś chce autem jeździć. Jeżeli do 2 lat, to niech sobie tam rdzewieje. W prosty sposób przy odsprzedaży można to zatuszować i niech się z tym buja następny właściciel.
Jeżeli auto jest tanie na tle innych aut tego samego modelu to na pewno miało jakąś przeszłość. Nie ma okazji - to mit. Jeżeli nawet miało stłuczkę, to ważne jest jak zostało to naprawione. Jeżeli dobrze, to czemu nie jeździć?
Przebiegi to jest jakaś parodia u nas. Żaden komis nawet nie kryje, że liczniki są cofane, tylko, że jeden zwala na drugiego. Przecież to niemożliwe, żeby 10 letnie auto miało 100 tys. km albo mniej i to jeszcze jednostki wysokoprężne, często ładne auta z wyższej półki.
Przebieg 10 tys. km rocznie to może mieć Fiat Panda użytkowana przez pana w kapeluszu, który urodził się w latach '50 poprzedniego wieku.
Najczęściej jest tak, że auto ma powiedzmy 140 tys. km, a w środku kierownica jest bardzo mocno wytarta, fotele porozrywane, itd. Nawet jeżeli ktoś o auto nie dbał to jest to niemożliwe, żeby tak zniszczyć samochód.
Takie auta można kupować, jeżeli silnik jest w dobrej kondycji, a wszystko to warto wypomnieć właścicielowi, bo to nasza karta przetargowa na zbicie ceny.
A warto pamiętać, że i tak trzeba mieć w zapasie z 1000 zł na wymiany po kupnie, mimo, że sprzedawca zapewnia, że nic tylko wsiadać i jeździć.