kreedkaa napisał(a):A mogę wiedzieć czemu nie Abarth?
Abarth to wersja sportowa, niemal torowa zabawka. Raz, że będzie niewygodny na co dzień, dwa - droższy w eksploatacji, trzy - mocne auto nie jest dobrym wyborem na początek (wiem, jesteś rozsądna i potrafisz jeździć) i w końcu cztery - to, że auto kosztuje te 30k i ma mały przebieg akurat nic nie znaczy. Takiego Abartha nikt nie kupował po to, aby jeździć po bułki do sklepu. Auto może być naprawiane po kolizji, a doprowadzenie go do technicznego porządku może kosztować drugie tyle, co wydałaś na zakup.
kreedkaa napisał(a): Do 10tys. samochody są stare i mają dosyć spore przebiegi
to się nie liczy. Najważniejszy jest stan techniczny. Przebieg zawsze może być na życzenie, aby nie koliło w oczy
kreedkaa napisał(a):nie wiem, czy tym się sugerować przy szukaniu pierwszego auta.
ogólnie to jestem zwolennikiem teorii (którą stworzyłem na bazie własnych doświadczeń), aby na samym początku przygody za kierownicą jeździć czymś... w miarę najgorszym. Nie chodzi mi tu oczywiście o jakiegoś rozpadającego się trupa, tylko o auto, które pozbawione jest wszelkich wspomagaczy, rozpraszaczy i przede wszystkim dużej mocy, ważne jednak, aby miał dobrą widoczność. Nauczysz się jeździć taki złomkiem, to pojedziesz wszystkim. Natomiast Tobie jako przedstawicielce płci pięknej zaproponuję mniej hardcorową wersję - wspomaganie kierownicy, ABS, klima i dwie poduszki w zupełności wystarczą (ja szlifowałem swoje umiejętności na dwóch chrupkach bez tych udogodnień i też fajnie wspominam).
Za 10k można kupić np fajną Pandę, często od pierwszego właściciela z niewielki przebiegiem (Panda, nie właściciel), Toyotę Yaris, bliźniaki Opel Agila/Suzuki Splash i kilka innych fajnych aut.