Znajomy kupił Astrę 2000r, wersja G , 2.0 diesel, z rajchu jako 2 letnią. Mam ją malować na dniach. Po latach wyszło dopiero że bita i malowana. Lakier bezbarwny zlazł z całego auta. Parchy wychodzą wszędzie. Nie ma normy niestety. Nowe czy stare - zawsze może być bite. Dopiero po zdemontowaniu błotników było widać że było bum.
Przy zakupie auta nie patrzcie czy był bity bo 80% szrotu miało jakiegoś dzwona lecz jak to jeździ po naprawie. Nie wyobrażam sobie dzisiaj by kupić np. auto z:
- niewyważonymi kołami
- z przestawioną zbieżnością
Najczęściej jest tak że piszą: przód robiony był i tylko zbieżność została. Ciekawe. Zbieżność u Mnie pod Warszawą 60zł stoi. Cztery koła na super laserkach w ASO. Dziwne że sprzedający nie chce podnieść ceny o kilkaset złotych inwestując 60!
To samo z oponami. Nie wyważone bo się nie da! Krzywe jak ch...a.
Kupując auto, np. diesla - jedź do ASO, wydaj te 100zł na test i zrób:
- kompresja
- szarpaki
- zbieżność
- wulkanizacja
- lakier
- spaliny
- komp
Wszystko jak na dłoni! Za marne 100zł nie kupujemy kocura w worze a jak właściciel będzie stronił od takiego testu (tak będzie w 85% przypadków z powodu ciągłego braku czasu!) to dajcie na luz. I po temacie.
Nie da się kupić auta oceniając po fotkach w necie.
Co nieco widać ale często można się mylić.
Wczoraj wylukałem ogłoszenie: opel astra G, uszkodzony rozrząd, zerwany pasek, sprzedam pilnie, na dole dopisano: paski zerwane ale można odpalić i sprawdzić
Astra G 1999 1.6 w gazie. Dałem 1600zł
a poleciałem lawetą w zupełne ciemno!
Okazji jest masa lecz trzeba szukać. Ogłoszenie znalezione przez mnie było dopiero od kilku godzin. Często jest tak, że ... by kupić auto trzeba być gotowym na już. Wpada ogłoszenie - dzwonisz - wsiadasz w auto - lecisz.
Piszę o tym bo im dłużej auto stoi na giełdzie tym większa gwarancja że coś nie halo.