REKLAMA
Pisze ktoś?? Jak dopiero zaczyn, jak by ktoś interesowało fantasy to zapraszam do przeczytania pierwszego rozdziału.
"ROZDZIAŁ I INICJACJA
Dosyć wysoki chłopak o bardzo jasnych włosach imieniem Eric, siedział w swoim pokoju oglądając jak co sobotę popołudniu telewizję.
Nagle usłyszał pukanie do swoich drzwi.
- Eric, Meg do ciebie przyszła.
Chłopaka ucieszyła ta wizyta, ponieważ Meg była to jedna z fajniejszych dziewczyn w jego klasie, a on sam nie był zbyt popularny.
-No, niech wejdzie-odpowiedział starając się wyjść na wyluzowanego.
Chwile potem otworzyły się drzwi, którymi weszła niespecjalnie wysoka, brunetka w czarnej skórzanej kurtce .Popatrzyła chwile na rozwalonego na kanapie chłopaka i powiedziała jednocześnie rzucając w niego poduszką, która walała się gdzieś po ziemi.-Wstawaj leniu może pójdziesz ze mną na imprezę, nikt ode mnie z paczki nie idzie, a ja nie chce iść sama bo prawie nikogo tam nie znam.
Eric co prawda nie lubił chodzić na tego rodzaju zabawy, chociaż wiedział o jaką imprezę chodzi Meg bo jednym z organizatorów był jego starszy kolega.
-Normalnie bym tam nie poszedł ale skoro ty idziesz, to czemu nie – odpowiedział.
Kilkanaście minut później już wychodzili, matka nawet specjalnie nie wypytywała go do kąd idzie. Cieszyła się że w końcu się gdzieś wybrał a nie siedzi cały czas w swoim pokoju
Gdy dotarli na imprezę która odbywała się w lesie, ku jego rozczarowaniu Meg specjalnie z nim nie rozmawiała, znalazła dla siebie inne towarzystwo.
Chłopak tak naprawdę spędził parę godzin siedząc sam na pniu popijając piwo, bądź od czasu do czasu rozmawiając z swoimi nielicznymi kolegami na tej imprezie.
Nastolatek pomyślał że już będzie się zbierał, ale wypadało by wrócić z osobą s którą przyszedł.
Po dłuższej chwili znalazł dziewczynę.
- Sądzę że powinniśmy już wracać do domu, jest późno-powiedział Eric .
-Nie pękaj, co mamusia się na ciebie pogniewa?- Zapytała z ironią w głosie Meg.
-Nie boje się, daj spokój. Po prostu sądzę że to nienajlepszy pomysł siedzieć tu dalej, popatrz połowa ludzi leży pijanych na trawie-faktycznie tak było, trzech chłopaków leżało praktycznie bez kontaktu z rzeczywistością.- Jeśli nas znajdą będziemy mieli poważne problemy-Starając się nie wyjść na mięczaka, odparł Eric.
Ponieważ wszyscy imprezowicze byli pod wpływem alkoholu a na domiar złego, głośna rockowa muzyka zagłuszała wszystkie wszystkie inne dźwięki w okolicy, nikt nie zauważył zbliżających się do niech stróżów praca.
Nagle ktoś z grupki wrzasnął –Policja, uciekać!
W tym momencie Ericowi stanęło serc, nie wiedział co ze sobą zrobić .Stał sparaliżowany strachem, wiedział że powinien uciekać ale nadal nie mógł się ruszyć. W końcu na widok rozbiegających się kolegów, zebrał się w sobie i zaczął biec. Biegł przed siebie nie wiedział do kąt zmierza po prostu chciał być jak najdalej od tego miejsca, nagle jego oczom ukazała się stara chata. Widział ją pierwszy raz w tym lesie, pomimo tego że mieszkał tu od urodzenia i wydawało mu się że zna każdy zakątek tego tego miasta .
Bez większego zastanowienia wbiegł do domku.
Chata była obskurna, z zewnątrz jak i w środku, wyglądała ona jak by miała przynajmniej ze sto lat. Dach pokryty był słomą, ściany zbite były z obecnie spróchniałych desek.
Gdy chłopak wbiegł do środka, pierwsze co zrobił to schował się pod starym rozwalającym się łóżkiem. Przesiedział w swojej kryjówce dobre 15 min zanim odważył się wyjść .
Dopiero teraz gdy trochę ochłonął rozejrzał się po pokoju.
Zadziwił go fakt ze w chałupie niema żadnych okien ,a na ścianie namalowany jest wizerunek jakiegoś mężczyzny, był on odziany w piękną szatę mieniącą się na złoto.
Mężczyzna w ręku trzymał ognisty miecz.
Rysunek ten namalowany bardzo realistycznie, wydawało się wręcz ze bije od niego pewne światło które rozświetla pomieszczenie, lecz chłopak stwierdził że musi to być skutek paru piw które wypił.
Erick chciał jak najszybciej opuścić to miejsce, budziło ono w nim pewnego rodzaju niepokój, sam nie był pewien czy obawia się że ktoś tu może mieszkać i niebawem wrócić, czy był jakiś inny powód.
Chłopak postanowił jeszcze chwile poczekać, ponieważ bardziej bał się tego że znajdzie go policja niż perspektywy przeczekania w tym domu jeszcze paru minut.
Z braku lepszych zajęć Erick postanowił rozejrzeć się po pokoju.
Podszedł do regału z książkami, co prawda nie był on fanem lektury ale jedna książka szczególnie przykuła jego uwagę, była ona cała czerwona a na jej froncie widniał czarny napis, wyglądał on bardziej jak szlaczki ale chłopak był przekonany że wie co to znaczy, gdy patrzył na litery które pierwszy raz widział na oczy w głowie jakby automatycznie przetłumaczył je sobie na zdanie :”Księga kapłanów światłości”.
Chłopak zarówno z przerażeniem, jak i coraz bardziej narastającą ciekawością otworzył księgę .
Ku jego zdziwieniu zauważył że strony są zupełnie puste, pomimo tego nie odłożył księgi, wręcz przeciwnie z nieznanych mu powodów coraz bardziej się w nią wpatrywał .
Po dłuższej chwili bezsensownego gapienia się w pustą książkę nagle kartki zaczeły zapełniać się literami, co jeszcze dziwniejsze niebyły to zwykłe litery, lecz były napisane językiem który znajdował się na okładce książki, ale tym razem słowa nie były zapisane żadnym rodzajem atramentu, lecz żywym ogniem .
Erick i tym razem zrozumiał wszystko co było napisane lecz wydawało mu się to bardzo dziwne i zawiłe .
Treść księgi opowiadała o zakonie kapłanów światłości, których zadaniem było pilnowanie bramy pomiędzy światem żywych i zmarłych.
Księga zakończona była kilkoma słowami których znaczenia chłopak nie zrozumiał, lecz wypowiedział je w myślach .
Nagle uświadomił sobie że to bym jeden z największych błędów jego życia, poczuł niewiarygodny ból na klatce piersiowej, spojrzał na swój tors i uświadomił sobie że się pali.
Za wszelką cenę próbował zgasić ogień. lecz nieudało mu się to.
Niewiadomo z skądnagle znalazł się w dziwnej krainie.
Kraina ta przypominała wszystkie najpiękniejsze miejsca jakie chłopka widział, połączone w jedno.
Drzewa rozkwitały pięknymi biało-różowymi kwiatami wiśni ,w oddali można było dostrzec wielki wodospad, spadająca z niego woda, piękna się a zarazem niebezpieczna, rozbijała się o ziemię a całemu temu zjawisku towarzyszyła kolorowa tęcza.
Nastolatek dostrzegł zbliżającą się postać, która szła po miękkiej jak puch trawie.
Chłopaka bardzo zdziwił fakt że ów postać to tak sama osoba która była przedstawiona na ścianie chaty. Ericka najbardziej zaskoczyło to co w tym momencie czół, wraz z przeniesieniem się do tej magicznej krainy, odeszły wszystkie lęki, problemy, smutki .
Uśmiechnięta człowiek w tym momencie stała już twarzą w twarz z nastolatkiem.
-Nie bój się, nie chce zrobić ci krzywdy-powiedział nieznajomy.
-Nie boje się, jestem raczej ciekawy gdzie ja jestem, kim ty jesteś i co ja tu robię?- odpowiedział, trochę zagubiony chłopiec, dopiero teraz zdając sobie sprawę że do tak dostojnej osoby jak ta która stała przed nim należało by zwracać się z większym szacunkiem.
-Nie martw się –rzekł lekko rozbawionym głosem -w odpowiednim czasie odpowiem na twoje wszystkie pytania, na razie może zacznijmy od tego gdzie jesteś. Odpowiedź jest o wiele prostsza niż ci się wydaje, jesteś dam gdzie byłeś czyli w domu dawnego członka naszego klanu.
-Jakiego klanu i jak to dalej jestem w tym domu?- Erick wydawał się strasznie zirytowany faktem że nie wie co się z nim stało i nie miał na to żadnego wpływu, ale z kultury nie chciał bardziej naciskać na nieznajomego .
-Jak zapewne przeczytałeś w naszej księdze, jesteśmy zakonem kapłanów światłości,
a w tym domu jesteś dalej ponieważ to co się teraz dzieje jest to wizja, ciężko będzie mi to wytłumaczyć takie rzeczy trzeba zrozumieć samemu z biegiem czasu .
Chłopak zastanawiał się jakim cudem ma „coś w rodzaju wizje”, przecież jest zwykłym 17 latkiem z małego miasteczka który nigdy nie wierzył w takie rzeczy. Ale opuścił dalszego drążenia tego tematu ponieważ zobaczył że ów kapłana światłości zaczyna irytować dalsze tłumaczenie czegoś co jest dla niego oczywiste.
- Co do twoich dalszych pytań, mogę powiedzieć ci że ja jestem pierwszym kapłanem światłości, a w dawnych czasach nazywano mnie Awardil, a co to twojego ostatniego pytania, jesteś tu ponieważ jak teraz widzę nieświadomie dołączyłeś do naszego zakonu, chociaż było ci to od zawsze pisane- odrzekł kapłan nie starając się nawet ukryć faktu że bawi go przerażona mina młodzieńca.-W momencie przeczytania zaklęcia, na twoim torsie wypalił się znak zakonu, jesteś teraz oficjalnie jednym z nas.
Chłopak spojrzał na swoją klatkę piersiową. Faktycznie było tam coś na podobieństwo tatuażu. Był to wizerunek feniksa, stworzony przez taką ilość odcieni czerwieni, tak perfekcyjnie odzwierciedlającej ogień. Wydawało się wręcz że gdy dotknie się ów znaku może on poparzyć.
Erick podniósł głowę, spojrzał na kapłana ale pomimo szczerych chęci nie zdołał wymówić ani słowa .
Nie martw się na razie to wszystko wydaje ci się dziwne i mało realne. –rzekł Awardil, na którego w tym momencie światło padło w ten sposób że wyglądał jeszcze dostojniej i poważniej niż zazwyczaj.-Ale z czasem dowiesz się wszystkiego, twoje życie stanie się teraz trudniejsze, lecz okryjesz się chwałą naszego zakonu. Już niema odwrotu musisz stawić czoła przeciwnością losu.
Weź ten sztylet może ci się przydać, ponieważ wiele istot o których istnieniu nie maiłeś do tą pojęcia będzie czyhać na twoje życie .
W chłopaku znów zawitał strach , lęk i wiele podobnych uczuć. Poczuł że musi w jakiś sposób grzecznie odmówić kapłanowi światłości.
Zanim zdążył cokolwiek uczynić, ocknął się z powrotem w starej chacie, ściskając w ręce sztylet zdobiony różnymi drogocennymi kamieniami, a na jego ostrzu widniał ognisty napis, w języku którym była także napisana cała księga kapłanów światłości.
Na sztylecie napisane było „Damont „ .
Podpis:
Bartosz Gromada "
Jeśli ktoś by sam pisał to proszę podać link, chętnie poczytam.