27 Cze 2010, 08:05
Zaczynają się wakacje i wkrótce tysiące Polaków wsiądzie do swoich samochodów, wyruszając w od dawna planowaną i przygotowywaną podróż. Taka eskapada to stresująca przyjemność.
Weźmy na przykład bagażnik... Może mieć bardziej lub mniej regularne kształty, niżej lub wyżej poprowadzoną krawędź załadunku, zawiasy klapy wnikające do wnętrza lub takie, które w niczym nie przeszkadzają. W obliczu wyjazdów urlopowych wszystkie bagażniki, niezależnie od pojemności i ustawności, wykazują jednak jedną wspólną cechę: są za małe. Ich zapakowanie staje się prawdziwym wyzwaniem logistycznym, a jednocześnie zadaniem z zakresu kultury i sztuki. Upchnięcie wszystkich przedmiotów, które koniecznie-musimy-zabrać-ze-sobą, to sztuka, a powstrzymanie się przy tej operacji od głośnych przekleństw - kultura.
Na wszelki wypadek nie prośmy o pomoc w pakowaniu dzieci. Słuchając ojca, mogą ulec zgorszeniu i, co wychowawczo groźniejsze, zwątpić w autorytet matki. Bo to przecież ona postanowiła przenieść do bagażnika auta niemal całą zawartość domowych szaf. To ona kategorycznie oświadczyła, że "nie po to zdecydowała się na jazdę samochodem, aby teraz zastanawiać się, czy może zabrać jeszcze jedną bluzeczkę, czy powinna z niej zrezygnować; przecież taka bluzka prawie nic nie waży i w ogóle nie zajmuje miejsca". To ona wpadła na pomysł, by na wczasy w górach wziąć ze sobą komplet płetw i masek do nurkowania dla całej rodziny. Tak na wszelki wypadek. I nieważne, że znacznej części rzeczy nawet nie wyjmie z bagażnika. Tak się dzieje co roku, ale matka, o czym ojciec skwapliwie informuje dziatwę, nie wyciąga z tych doświadczeń żadnych wniosków.Kiedy bagażnik, schowki i wszelkie inne luki w pojeździe zostały już dokładnie wypełnione ("chcesz wziąć piłkę? no to będziesz ją musiał trzymać w aucie na kolanach"), musimy odpowiedzieć sobie na pytanie, kiedy jechać? W dzień czy w nocy?
Reklama
Każde rozwiązanie ma swoje wady i zalety. Jazda przy świetle dziennym jest mniej męcząca, pozwala pasażerom podziwiać krajobrazy za szybami, ale już po godzinie dzieciaki na tylnych fotelach zaczynają się wiercić i marudzić ("tato, daleko jeszcze...?). Będziesz też musiał co chwilę się zatrzymywać. Bo trzeba rozprostować kości, bo siku, bo sprzedają jagody, bo warto coś zjeść, bo gdzieś tu w pobliżu jest ciekawy drewniany kościółek z XVIII wieku, bo przecież nigdzie nie musimy się tak spieszyć, a ty jak zwykle się niecierpliwisz i pędzisz do przodu. I jak zwykle to, co na prośbę swojej lepszej połowy lub potomstwa masz teraz, na przydrożnym parkingu, wyjąć z bagażnika, schowałeś w najmniej dostępnym miejscu. Bo "w ogóle nie myślisz..."
W nocy ruch na drodze jest mniejszy. Dzieci śpią, żona, która miała cię zabawiać rozmową, utrzymując w stanie czuwania, też przysypia. Jest fajnie. To znaczy byłoby fajnie, gdyby nie oślepiały cię reflektory jadących z przeciwka samochodów. Gdybyś nie musiał wytężać wzroku, wypatrując czyhających w ciemnościach na kierowcę niebezpieczeństw. Gdybyś nie czuł piasku w oczach. Gdybyś, chcąc się orzeźwić nieco głośniejszą muzyką, nie słyszał: "ścisz to radio, bo wszystkich obudzisz"). A u celu podróży, gdy marzysz tylko o wyciągnięciu się na łóżku, dowiadujesz się, że "odpoczniesz później, na razie idziemy na plażę, bo od jutra ma padać". Zresztą prawdę mówiąc i tak żadnego łóżka nie ma, gdyż uległeś namowom dzieci i pojechaliście na kemping, więc po powrocie z plaży czeka cię jeszcze rozbijanie namiotu i nadmuchiwanie materaców. Niewykluczone, że w deszczu, jeżeli front z chmurami nadejdzie wcześniej niż prognozowali meteorolodzy.
I jeszcze jedno: niezależnie od tego czy jedziesz w dzień , czy w nocy, zawsze musisz uważać na znaki drogowe i ograniczenia prędkości. Bo nie ma gorszej pamiątki z wakacyjnych wojaży samochodowych niż seria zdjęć z fotoradarów.
Szerokiej, bezpiecznej drogi!
poboczem.pl
Artykuł zaczerrpnięty z interia.pl
Odpuść dzisiaj, nie spiesz się na cmentarz i nie zabieraj tam innych...