REKLAMA
Szukam pomocy
Jadę sobie pewnej zimowej soboty moją czarną rakietą marki Opel Kadett E 1,3, zimny łokieć (przy zamkniętym oknie)a tu trach !!! Spaliłem sprzęgło.
Pomyślicie sobie "ha spalone sprzęgło 30 sekund do osiągnięcia prędkości pozwalającej na ruszenie ze świateł!! Też mi problem"
Otóż nie od tego momentu samochód się uwzioł na biednego człowieka.
żeby go odpalić trzeba się nieźle napracować (naładowany akumulator = jeden rozruch)
Obroty zaczęły spadać zarówno na gazie jak i na bęzynie, ssania to już nie mam po co chować. Z wydechu wydostają się dźwięki afrykańskiego bębna i kłęby białego dymu. Powymieniałem wrzystkie filtry, kable wysokiego napięcia i świece aż w końcu stwierdziłem "Hello stary nie masz już kasy może lepiej popytaj zanim coś zrobisz" i lekkie zdziwko że też ja sam na to wpadłem!!!!!!!!!!
Co do tego debetu z kasą to może przez to że auto zaczęło mi spalać 6 litrów bęzyny na 30 kilosów, ale to nie wszystko zaraz usłyszycie mój rekord, radzę usiąść spalił mi 27 litrów gazu przez 0 kilometrów, zostawiłem go na noc rano wracam odpalam (już się przyzwyczaiłem nazywać te 15 minut w samochodzie odpalaniem) przełaczam w końcu na gaz egh egh zdesperowany udałem się do bagażnika bo młotek żeby go zdzielić po reflektorach za te męki jakie mi czyni patrze na butlę...." what the..." Zmądrzałem tankowałem gazu za 20 zeta standardowa studencka stawka na noc zakręcam butle. Zgadnijcie co rano zastałem!!?? Ale szkoda mówić narazie maże żeby przynajmiej na bęzynie jakoś normalnie śmigał. I to wszystko przez jedną małą okrągłą tarczę sprzęgła.
Jeżeli ktoś potrafi pomuc apeluje POMOCY