Cześć, 8 października 2019 zakupiłem używany samochód. Ubezpieczenie kończyło się tego dnia, więc poprzedni właściciel zawczasu kupił już nowe ubezpieczenie (od 9 października - zapłacił ratę na pół roku a sama umowa została podpisana 4 października). Mam potwierdzenie zawarcia umowy oraz to, że ubezpieczenie zostało opłacone i certyfikat polisy. Jeździłem tak przez dłuższy okres czasu w oczekiwaniu na re kalkulację z TU. Parę dni temu, z ciekawości sprawdziłem status auta w UFG i pokazało że nie jest ubezpieczone. Zaciekawiło mnie to i zadzwoniłem do TU. Okazało się, że umowa ubezpieczenia została anulowana 9 października (niby ze względu na to, że poprzedni właściciel zgłosił zmianę właściciela, ale czy w tej sytuacji polisa nie powinna być po prostu przepisana na mnie?). Nie dostałem żadnej wiadomości, żadnego telefonu - nic. Jeździłem tak nieświadomie do 7 stycznia. Od razu zakupiłem ubezpieczenie na siebie, jednak mimo wszystko jeździłem przez dłuższy czas bez ubezpieczenia. Póki co, nic z UFG nie dostałem, ale chciałbym w miarę możliwości uniknąć poważnych konsekwencji. Zanim ktoś napisze że było od razu kupić OC - zrobiłem dokładnie tak samo jak z poprzednim autem, poczekałem parę dni, dostałem list z re-kalkulacja. Kwota była kosmiczna i niezbyt atrakcyjna więc wypowiedziałem OC, dostałem zwrot kasy za OC od poprzedniego właściciela i zakupiłem nowe, na siebie. Tak samo miałem zamiar zrobić w tej sytuacji.
1. Czy jest sens dzwonić/pisać do UFG i z góry opisywać sytuacje? Czy czekać aż sami się odezwą w liście z wezwaniem do zapłaty?
2. Jest w razie czego jakaś szansa na umorzenie? Wiem, że UFG raczej jest nieugięte jeżeli chodzi o to, ale nie mogłem nigdzie znaleźć podobnej sytuacji.
Miałem też pomysł, żeby w przypadku wezwania po prostu wysłać im skan poprzedniej polisy (na której jak byk jest napisane, że auto było ubezpieczone od 9.10 - co prawda jest poprzednia rejestracja i poprzedni właściciel, ale
VIN się zgadza. Auto było przerejestrowane w listopadzie jeżeli to ma znaczenie).