14 Kwi 2014, 08:48
Hej. Oglądaliście śpiewającego na ślubie księdza z Północnej Irlandii? Zaśpiewał parze młodej na ich ślubie przebój "Hallelujah" Leonarda Cohena ze zmienionym, "ślubnym" tekstem.
Jednakże jak to bywa znaleźli się i tacy, kórym się to nie podoba. Jednym z nich jest publicysta Gościa Niedzielnego, który ma pretensje do księdza Reya za "spłycenie" mszy świętej. "Śpiew w czasie Mszy odnosi się do Boga, oddaje Mu chwałę - jest wpleciony w dziejącą się tajemnicę. A tu coś tu zgrzyta. Bo to jednak występ. Gwiazdorski. Nagle kapłan występuje tylko w swoim imieniu, bo chce coś fajnego zaprezentować. (...) Jako uczestnik Mszy czułbym pewnie prywatny niesmak" - można przeczytać w Gościu Niedzielnym.
Ksiąz nie pierwszy raz zaśpiewał parze młodej na ślubie.
Mnie się to bardzo podobało - wg mnie ksiądz bardzo ładnie uczcił ten jeden z najwazniejszych dni w życiu młodych.
A co wy o tym myślicie?
Odpuść dzisiaj, nie spiesz się na cmentarz i nie zabieraj tam innych...