18 Paź 2007, 22:46
Generalnie rzecz ujmując wycinanie katalizatora można polecić (choć to nie najlepsze słowo) tylko w kilku przypadkach.
W przypadku silników atmosferycznych (niedoładowanych) zwykle takie postępowanie przynosi więcej strat niż korzyści (chyba, że mamy do czynienia z naprawdę starym konstrukcyjnie autem).
Po wycięciu katalizatora poza tym, że nieznacznie zmienimy pojemność układu wydechowego a co za tym idzie także efekty falowe, oraz tzw. współczynnik reszty spalin, dość znacznej zmianie ulegną również efekty akustyczne wydechu.
Należy pamiętać o kilku kwestiach.
- Układ wydechowy nie jest jedynie kawałkiem rurki
- (Generalizując) Każda modyfikacja elementu układu wydechowego, im bliżej znajduje się on głowicy silnika, przynosi tym większe różnice pod względem efektów.
W przypadku katalizatora, sprawa wygląda tak, że swoją funkcję spełnia on tym lepiej im znajduje się bliżej wspomnianej głowicy.
Dzieje się tak, ponieważ do efektywnego działania wkładu ceramicznego (99% katalizatorów montowanych fabrycznie posiada wkład ceramiczny) wymagana jest odpowiednio wysoka temperatura.
Jak nietrudno się domyślić, łatwiej uzyskać ją gdy spaliny nie tracą impetu (prędkości) oraz temperatury wraz z odległością jaką muszą pokonać po opuszczeniu cylindra, czyli mierząc od zaworu wydechowego.
Poza tym we współcześnie produkowanych pojazdach w układzie wydechowym zwykle znajdują się dwie sondy lambda. Pierwsza z nich to sonda zasadnicza, druga zaś to sonda kontrolna.
Jeśli zatem wytniemy katalizator a nie zadbamy o odpowiednie "oszukanie" elektroniki, dość łatwo doprowadzimy do poważnej awarii silnika.
Jeśli nie przymierzamy się do modyfikacji "ekstremalnych" polecał bym rozejrzeć się za zamiennikiem seryjnego katalizatora, a konkretnie wersją z metalowym wkładem o zwiększonej przepustowości (high flow).
Takie rozwiązanie, nie dość że zgodne z przepisami to często i lepsze pod względem "technicznym".
Pozdrawiam - Łukasz /SpeedR/ Bielakowski
Serdecznie pozdrawiam
Łukasz /SpeedR/ Bielakowski