REKLAMA
Witam!
Od niespełna roku jeżdżę samochodem służbowym Renault Twingo II. Samochód użytkuję od zupełnej nowości. Na fabrycznych hamulcach przejechałem ok. 30.000km, w 99% po mieście i nie ukrywam, że auto jest eksploatowane bardzo intensywnie. Jednakże nie jestem kierowcą od wczoraj, dlatego wiem jak posługiwać się m.in. hamulcami, by zapewnić im długą żywotność - zawsze staram się drogę hamowania wydłużyć do maximum, hamując delikatnie i odpuszczając pedał, by hamulce ostygły. To chyba wręcz przesada
Fakt faktem, iż światła lubią się zmieniać w najmniej oczekiwanym momencie na czerwone, więc zdarza się ostrzejsze hamowanie ale i wtedy staram się jakoś to rozłożyć. No i generalnie na fabrycznych hamulcach było wszystko OK, mimo, że gdy zastępował mnie kolega, spalił idiota klocki i tarcze (inaczej pewnie dłużej by wytrzymały).
I przyszedł czas na wymianę. Nowe klocki - TRW Lucas, nowe tarcze - również TRW.
Cały zestaw naprawdę delikatnie dotarłem przez ok.500km, było sucho więc w kałuże nie wjeżdżałem ani razu itd itd...
Wreszcie dochodzę do sedna sprawy:
Zestaw dotarty, przejechane teraz ok. 7.000 - 8.000km, klocki nie wykazują prawie żadnego zużycia, tarcze wyglądają bez zastrzeżeń, nie są sine, wszystko wygląda cacy, ALE JAK JEŻDŻĘ... Wyjazd z firmy, 5 skrzyżowań jest OK, potem przy każdym hamowaniu hamulce wydają dziwny dźwięk, jakby takie tarcie, terkotanie (chyba że hamuję przez 500 metrów z 50km/h do zera). Na szczęście nie tracą przy tym na skuteczności, ale testowałem to tylko w bezpiecznych sytuacjach.
Czy ktoś wie może, czym to może być spowodowane? I czy to może być niebezpieczne? Prywatnie jeżdżę BMW E36, wcześniej służbowo jeździłem Peugeotem 106, Renaultem Megane i w żadnym z tych aut nic takiego się nie działo. A, jeździłem jeszcze Daewoo Matizem, jako że było to auto już dość mocno wyeksploatowane przez poprzednich pracowników, nie oszczędzałem go wcale! 0-100-0-80-50-120-0 i tak ciągle (chodzi mi o prędkości), dostał w tyłek ten samochód ode mnie niemiłosiernie, a przez 8 miesięcy i przejechane jakieś 20.000 - 25.000km (a miał już przejechane ponad 140.000km!) musiałem wymienić w nim tylko olej, filtry i przewody wysokiego napięcia bo nie chciał palić na zimnym silniku. A hamulce? Nigdy nawet nie zaśmierdziały (no, może kilka razy...) i pracowały idealnie.
No i gdzie tu logika?
Pozdrawiam Forumowiczów i czekam na opinie