Skoro temat wyszedł to dorzucę swoje 3 grosze
![Szczęśliwy :D]()
Osobiście chętniej pożyczyłbym mój poprzedni samochód komuś
rozsądnemu świeżo po kursie niż większości 3-5 letnich kierowców których pierwsze i kolejne samochody miały <100-120 koni. Dlaczego? U tych świeżych ciągle występuje coś takiego jak pokora, dodatkowo ciągle myślą o tym corobią, bardziej uważają na to co się dzieje. Z drugiej strony ci kierowcy którzy już te parę lat pojeździli jeżdżą już z automatu nawet o tym nie myśląc. Przesiada się taki ze swojego 1.4 na fajną mocną tylnonapędówkę bo czuje się już doświadczony, a parę dni później ląduje w rowie.
I oczywiście wielkie zdziwienie że jak to, poprzednim samochodem jechał przez ten zakręt z tą samą prędkością a nic nie było, a tutaj go zarzuciło i jak to możliwe.
Strasznie bawi mnie też jak sobie tutaj czytam niektóre wątki, ktoś szuka pierwszego samochody, rzuca jakieś propozycje a pierwsza odpowiedź brzmi +-tak:
Jesteś młody, niedoświadczony, kup coś taniego słabego żebyś nauczył się jeździć i zdobył doświadczenie a dopiero potem myśl o czymś lepszym
<i tutaj link do jakiegoś samochodziku z 60-80 końmi>
No proszę was, czego on się nauczy? Płynnego ruszania i wrzucania biegów? Jak zjeździsz 20 lat takimi samochodami bez przygód to wszyscy ci mówią jaki to z ciebie dobry kierowca, a wcale tak nie jest.
Wsiądziesz potem do czegoś mocnego i będziesz miał dokładnie tyle samo umiejętności co kompletny świeżak, a szanse na bezprzygodową jazdę oceniam nawet jako niższą. Oczywiście wiadomo że przez parę pierwszych lat szansa na obcierkę czy lekką stłuczkę jest większa u młodego kierowcy, ale jak stać go na droższy lepszy samochód to będzie go też stać na droższą naprawę.
Oczywiście nie mówię żeby wsadzać wszystkich młodych do 200-250+ konnych samochodów na start, ale moim zdaniem ~140 koni to optimum dla nowicjuszy.