REKLAMA
Witam wszystkich zaintrygowanych których przyciągnął tytuł tematu.
Przechodząc do rzeczy, pracowałem tu i tam bylem trochę mechanik i trochę pomocnik mechanika i trochę się bawiłem takim i takim komputerem diagnostycznym, słowem liznąłem trochę warsztatu. Kolega ma sklep z częściami z racji tego mniej więcej orientuję się co ile kosztuje do jakiej marki.
No i teraz jest problem, bo wiedza którą posiadam zakrzywia moje spojrzenie na auta. Potrzebuję kupić sobie samochód na codzienny użytek, taki żebym go przynajmniej rok może dwa użytkował.
Generalnie chcę kombi z hakiem bo to po użytkowaniu najłatwiej sprzedać do dalszego użytkowania ( i tu już się pierwszy raz odzywa zboczenie zawodowe) chociaż tak naprawdę wystarczyło by mi autko małe dwudrzwiowe ale tego później nie sprzedam jak będę chciał zmienić na inny (znów zboczenie zawodowe gada za mnie), nie mniej jednak czasami zdarza mi się przewozić coś większego gabarytem lub psa do weterynarza i te kombi jednak się przydaje.
Samochód ma być w dieslu (DIezel, dajzel dizzleee znam chyba kazdy sposób pisowni tego wyrazu na giełdzie w żeraniu słownik można było napisać pt. jak według handlarza nalezy pisać poprawnie DIESEL oraz Wolcwagjien)
Ma być w dieslu bo mam alergię na benzyniaka a na gaz to mam wręcz gazowstręt, nie chce czegoś co śmierdzi strzela a zanim mu się ssanie wyłączy to pochłania pół zbiornika. W dodatku daaawno temu jak jechałem koło pólnocy w ulewie przez zadupie to po wpadnięciu w kałóżę, kałurzę (k*wa jak się pisze kałuża ) moje auto powiedziało p*rdolę nie jadę rób co chcesz bo mnie się kupułka zalała. Od tamtej pory benzyniaka nie akceptuję.
Lokalizacja mazowieckie...
Zakres cenowy do 5-5,5 tysiecy. Mógłbym szukać droższego ale nie potrzebuję, ma być na codzien nie "do kościoła". Wymogi pozostałe; wspomaganie kierownicy i klimatyzacja. Warunek konieczny musi by ć względnie odporny na korozję, golfów 3 już się naoglądaęłm dziękuję, nie jestem flinston piętami hamował nie będę, to samo tyczy się Vento, klasyczne dwa bezprogowce ( znów zboczenie zawodowe).
Celem nadrzędnym jest jednak spalanie, może jestem wypaczony ale jakoś nie lubię jak mój samochód zjada mi więcej jak pół wypłaty i to wyłącznie na paliwo, spalanie nie może przekraczać 6,5litra w miecie. Obecnie poruszam się pożyczoną zafira 2,0DTI DTH czy tam DTL, jaki by nie był pracuje do kitu jest mułowaty głośny i nieekonomiczny awaria pompy paliwa przekracza połowę ceny pojazdu a spalanie na poziomie 7,5 litra w mieście jest nie do przyjęcia. Autem tym jeździ się idiotycznie,dojeżdżająć na rondo nie pasuje przyhamować i wjechać na 2 biegu bo się może zadusić, prawie zatrzymać się i dać mu pierwszy bieg to znowu żałośnie zaryczy i szarpnie, silnik elastyczny i przyjemny w eksploatacji jak kombajn zbożowy bizon na wyprawie do marketu.
Nie chcę tez forda (chociaz fordami nie jeźdzłem) bo ma blachy jeszcze gorsze jak golf 3, toyota, hm, znow kiepska blacha i ceny części bardzo wysokie, honda? próchno i diesle z rovera, odpada też każde auto z silnikiem 2,5 VM czyli jeep "szeroki" chrysler voyager i alfa romeja. Składałem kiedyś taki silnik od podstaw i po miesiącu znów wszystko ciekło, a po 2 wyszła z gwintem szpilka z nowej głowicy, w 3 miesiącu kolejna i o....
Post długi i skomplikowany jak mój charakter ale może ktoś jest w stanie cos doradzić poza "lecz się człowieku"