Podsumowując dzisiejsze oględziny:
Właściciel szczery w porządku facet, tyle że typ człowieka, który uważa, że samochód ma jeździć, a co się z nim dzieje to dalszy plan. Trasy, nocne wypady z kumplami po mieście, głośna muza itp. Nie wiedział nawet, że coś mu wisi z prawej strony z przodu i pewnie by długo nie zauważył, gdybym nie powiedział. Cóż.
1. Silnik chodzi ładnie, równo i cicho, nie mam żadnych zastrzeżeń.
2. Sprzęgło cacy, tyle że miałem problem z wrzucaniem dwójki. Na postoju lżej, ale podczas jazdy naprawdę nie chciała wejść. Przekonywał mnie, że nie wciskam sprzęgła do końca, no ale aż takim laikiem nie jestem, żeby popełnić błąd kilkanaście razy podczas jazdy testowej...
3. Klima nic a nic nie chłodziła, ciepłe powietrze z silnika szło, nawet na przekręconym na full zimno. (Sam nawiew też walił tylko ciepłem.)
4. Elektryka typu 4 szyby, lusterka, domykanie szyb po zamknięciu działała jak należy, nie mam zastrzeżeń.
5. Zawieszenie ciche, nic nie puka, nie stuka, dobrze szła po różnych wybojach jak i na prostej.
6. Ręczny trzymał, natomiast pod nogą zdecydowanie ma problem z wyhamowaniem. Mocne, głębokie wciśnięcie hamulca nie zatrzymało jej przy 50km/h, jak planowałem skręcić. Musiałem przejechać skrzyżowanie prosto.
7. Rudzielec i ogniska jak na zdjęciach, trochę mnie zniechęcił taki stan.
Podłoga zdrowa, tłumik tak samo.
8. Wszystkie linie o dziwo proste, ale sam mówił, że był robiony gdyż:
- Poprzednia właścicielka miała jakąś "kraksę" i tylne nadkole przy wlewie paliwa ewidentnie szpachlowane i to dość grubo. Sam mi pokazał od wewnątrz, było sporo tynku.
- Dość solidnie zarysowane tylne prawe drzwi. Co się stało, nie umiał mi powiedzieć.
- Szyby w lewych tylnych drzwiach nie do kompletu. Duże z 2008, małe z 2003. Drzwi o dziwo równe, więc podejrzewam najbardziej jakiś włam do samochodu, ale jednak po co złodziej miałby wybijać małą szybkę? No chyba, że zostały wymienione całe drzwi po kolizji to skręcone są naprawdę równo. On niestety nie wiedział lub nie chciał powiedzieć.
Jak pisałem wcześniej, facet wymienił wysprzęglik i tylko to, a ma tą Astrę od lutego tego roku. Ogólny efekt samochodu nie zrobił na mnie dobrego wrażenia. Szczególnie właściciel, który ewidentnie nie dba o nią, tyle, że wsiada i jedzie, a że coś wystaje spod zderzaka z przodu to nic.
Przebieg niecałe 180 tysięcy, salon polski.
A no i obaj doszliśmy do wniosku, że niektóre elektryczne bajery zostały dorobione, bo fabrycznie takie Astry na polski rynek nie wychodziły.
Cena 5500 do negocjacji, jak dla mnie to na taki stan samochodu chyba trochę dużo.
Dajcie znać co sądzicie, będę wdzięczny za opinie, gdyż mam wątpliwości, czy brać w ogóle tą Astrę na stację czy sobie darować
![Wink ;)]()
Z góry dzięki
![Uśmiechnięty :)]()