12 Sie 2009, 17:54
Witam,
Ostatnio miałam małą stłuczkę, nie wyhamowałam i uderzyłam w tył samochodu przede mną. Wina oczywiście moja, moje auto wyszło bez szwanku, u poszkodowanego pognieciony zderzak. Zaproponowałam żebyśmy się dogadali, zgodził się. Nie wzywaliśmy policji, nie spisaliśmy żadnego oświadczenia, facet nie wziął moich danych. Chciał 300zł na naprawę zderzaka, dałam od ręki i się pożegnaliśmy.
Niestety w stresie nie pomyślałam o możliwch konsekwencjach i teraz zastanawiam się, czy w tej sytuacji kierowca będzie mógł mnie o coś oskarżyć? np. o spowodowanie kolizji i ucieczkę z miejsca kolizji? Nie wzięliśmy żadnych świadków, po stłuczce zatrzymaliśmy się na chwilę, rozmawialiśmy w moim aucie, po czym przejechaliśmy w inne miejsce żeby nie blokować drogi i tam się rozliczyliśmy. Czy istnieje możliwość, że sprawa pójdzie na policję albo do sądu? Poszkodowany nie ma moich danych, mógł jednak spisać mój numer rejestracyjny i model auta.
Proszę o pomoc, bo martwię się, że z tej banalnej sytuacji może coś wyniknąć nieprzyjemnego.