REKLAMA
Mieszkam na ulicy domków jednorodzinnych. Z każdej strony przy wjeździe na ulicę widnieje znak "strefa zamieszkania". Wiem, że za takim znakiem nie wolno parkować w innych miejscach niż te wyznaczone.
Jednak problem w tym, że tutaj nie ma żadnych miejsc wyznaczonych do parkowania. Efekt jest taki, że samochodów na jezdni jest sporo, bo każdy ma samochód a nawet kilka. U mnie w domu sytuacja jest podobna. Na podjeździe mieści się jeden samochód, a w rodzinie mamy 3. Pozostałe samochody są parkowanie przed domem, tak samo jak samochody sąsiada z naprzeciwka.
Ogólnie mieszkańcom to nie przeszkadza, droga jest szeroka (spokojnie mijają się 2 samochody) i chodnik jest po dwóch stronach jezdni.
Jednak ostatnio straż miejska zrobiła wjazd i posypało się dziesiątki mandatów (ja akurat byłem wtedy w pracy).
Teraz zastanawiam się co robić w takiej sytacji? Samochodów nie ma gdzie parkować, najbliższe miejsce gdzie można by zaparkować to prostopadła ulica, która jest oddalona kilkaset metrów od domu.
Zastanawiam się nad sensem oznaczania tej ulicy znakiem "strefa zamieszkania". Miasto chyba nie przemyślało sprawy, bo fakt jak znak był stawiany to pewnie jedna osoba na sto miała samochód i mogła go sobie postawić w garażu/podjeździe. Jednak w tej chwili jest to nierealne, szczególnie jak zjadą się goście na urodziny czy coś.
Ogólnie od wielu lat nie było problemu z parkowaniem. Policja ani SM nie czepiała się nigdy zaparkowanych samochodów. Podejrzewam, że ktoś "życzliwy" musiał zgłosić sprawę. Prawdopodobnie sytuacja będzie się teraz powtarzać i jako mieszkańcy zastanawiamy się co można z tym zrobić.
Czy można złożyć wniosek do miasta o wyznaczenie miejsc parkingowych po jednej stronie jezdni? Lub czy można wnioskować o usunięcie znaku "strefa zamieszkania" i zastąpienie go np. ograniczeniem prędkości do 20km/h?