Witam, ostatnio tj. w sobote wymieniłem w samochodzie akumulator na nowy bo stary 7 letni padł prawdopodobnie od mrozu. Co ważne nowy jest parę centymetrów niższy od poprzedniego i zaczep "+" nie chiał się wygiąć w taki sposób aby dobrze objąć bolec także wbiłem pomiędzy niego i zaczep mały śrubokręt. Z tak innowacyjnym rozwiązaniem samochód bezproblemowo odpalił. Przez weekend nie schodziłem do niego i wczoraj w poniedziałek chiałem gdzieś podjechać. Wszystko pięknie działało,
kontrolki się świeciły tylko wycieraczki jakoś dziwnie wolno chodziły ale ignorując to chciałem zapalić samochód. Przy próbie zamiast zapalić jedyne co się działo to to, że kontrolki się powoli wygaszały. Dzisiaj chcąc to naprawić wsadziłem pod akumulator parę zeszytów tak, żeby go podnieść(oczywiście nie odczepiałem zaczepów tylko lekko je poluzowałem) i zaczep plus objął bolec elegancko. Myślać, że już wszystko cacy chciałem odpalić silnik ale teraz zamiast wygaszać kontrolki słychać jest dziwny terkot. Trrrrrrrrrrrrrrrrryyt jak gdyby przy zwarciu czy coś. Próbowałem z różnymi ustawieniami zaczepiania, przetarłem bolce i zaczepy ale nic się nie zmieniło. Kontrolki się świecą, światła wszystko również mocno, szyby chodzą (elektryczne). Wie ktoś co to może być?
Samochód toyota corolla 2007 vvt-i 1.4 akumulator 60 amh kupiony od znajomego mechanika.
Nie próbowałem go jeszcze odpalać z kabli, zedytuje post jutro.